Opowiadania erotyczne

Korepetycje z seksu

3.7
(3)

Gdy po raz pierwszy szłam do Mateusza, sądziłam że idę do kolejnego rozwydrzonego i tępego wyrostka. Nie lubiłam tego zajęcia, ale cóż sama pensja to było o wiele za mało. Miałam nadzieje, że wpierw porozmawiam co nieco o problemach Mateusza z matematyką z jego matką. Ku mojemu zaskoczeniu, rodziców chłopaka nie było jednak w domu. Była za to jego babka. Po zamienieniu z nią kilku zdań, przeszłam z chłopakiem do jego pokoju.

– Mam na imię Marlena, jeśli chcesz możesz mi mówić po imieniu – powiedziałam. Wychodziłam z założenia, że swobodniejszy kontakt ułatwia dotarcie do ucznia i pomaga w nauce.

– Mateusz…. – odpowiedział troszkę onieśmielony.

– Miałam nadzieje, że porozmawiam chwilę z Twoją mamą o naszych korepetycjach…

– Z moją mamą??? Raczej nie, Ona nigdy nie ma czasu i dobrze. Tak jest lepiej – od razu można było wyczuć, że ich relacje były mocno napięte. – Prędzej porozmawia Pani, to znaczy ty porozmawiasz… z moją babcią. Matka wraca przeważnie koło 19-stej. A ojciec rzadko bywa w domu, delegacje.

Jeszcze chwilę porozmawialiśmy, zanim przeszliśmy do tematu lekcji. Mateusz wcale nie wyglądał na głupiego chłopaka, wręcz przeciwnie rozmawiało się nim bardzo sympatycznie, jakby miał kilka lat więcej, niż swoje 17. Z Mateuszem miałam spędzać co tydzień półtora godziny. Szybko przekonałam się, że chłopak wszystko łapie w lot…

– I po co ci te korepetycje, chłopie? – zapytałam ze zdziwieniem

– A po co niby mam się uczyć, bo matka tak chce? – wypalił

– No proszę Cie, to do Ciebie nie pasuje. Mogę zgadnąć? Robisz na złość rodzicom, komu bardziej: matce, czy ojcu?

W zasadzie można powiedzieć, że matce…

Kolejne trzy tygodnie korepetycji minęły bardzo miło, całkiem inaczej niż to bywa z reguły. Rozmawiając z Mateuszem czułam jakbym miała góra 22 lata, a nie całą dyszkę więcej. Wiedziałam doskonale, że odrobinę się zapędzam ze spoufalaniem się z nim. Dostrzegałam również to, że czasami patrzy na mnie nie jak na nauczycielkę, a kobietę. Ukradkowe spojrzenia w dekolt, zbyt długie spojrzenia prosto w oczy. Podobało mi się to, tym bardziej, że chłopak był naprawdę uroczy. Duże piwne oczy, czarne nieco odrośnięte włosy, które tworzyły troszkę niesforną czuprynę. Był szczupły, ale z pewnością niechudy. Potrafił być lekko złośliwy, ale zarazem słodki. Miałam wrażenie, że chciałby ze mną flirtować, zbliżyć się… lecz był na to zbyt nieśmiały.

Podczas czwartego spotkania Mateusz również był sam, tym razem całkiem sam. Babcia się rozchorowała i nie mogła wpaść z wizytą kontrolną, a jego rodzice wyjechali już na wcześniejszy weekend do jakiejś tam rodziny. Tego dnia próbowałam się skupić usilnie na udzielaniu korepetycji, jednak zapach Mateusza skutecznie mnie rozpraszał. – Czy on celowo tak spryskał się tymi perfumami, czy jak do jasnej cholery? – Pomyślałam, od zawsze byłam „fetyszystką” zapachu. Siedzieliśmy dość blisko siebie, tak, że jego kolana chwilami dotykały moich. Nie mogłam się skupić, tym bardziej wiedząc, że znów gapi się w mój dekolt. Mateusz najwidoczniej też miał problemy ze skupieniem.

– Nie masz ochoty dziś wkuwać matematyki? – zapytałam w końcu, kładąc mu dłoń na udzie. Zdrętwiał na chwilę.

– Chyba nie – odpowiedział patrząc jak zamurowany na mnie.

– A na co masz ochotę? – spytałam, przesuwając dłonią wyżej po jego udzie, zatrzymując dłoń niemal że na jego młodzieńczej męskości.

– Chyba nie mogę powiedzieć…- lekko się zaczerwienił.

Moja dłoń posunęła się jeszcze dalej, wyczuwając erekcję. Czułam satysfakcję, choć miałam coraz większą ochotę na satysfakcję nieco innego typu. Zaczęłam masować przez materiał spodni jego fiuta. Przez kilka chwil miałam wrażenie, że jest jeszcze bardziej czerwony; jednak powoli rozluźniał się. Chwyciłam jego dłoń i położyłam ją sobie na udzie, podciągając za razem do góry spódnice. Nie pewnie gładził je, dotykając ledwie palcami. Czułam, że robię się coraz bardziej podniecona. Po moim umyśle łomotała się jedna fantazja: jak zmuszam go do zaspokojenia mnie oralnie, a potem pozwalam się zerżnąć od tyłu, na stojąco.

Po omacku odnalazłam rozporek jego spodni, kilka chwil i trzymałam w dłoni już jego rumaka. Miłe zaskoczenie, jak na ten wiek był całkiem pokaźny. A może wiek nie grał tu żadnej roli, do tej pory myślałam, że kręcą mnie tylko dojrzali mężczyźni, najlepiej koło 40-stki i w zasadzie tylko z takimi fiutami miałam do czynienia. Mateusz nie opierał się, odchylając się lekko do tyłu. Najpierw obadałam wzrokowo jego męskość, po czym uchwyciłam stanowczo w dłoń, wykonując kilka ruchów: w dół i w górę. Na czubeczku penisa pojawiła się klejąca wydzielina, nachyliłam się i delikatnie zlizałam ją. Nie można było narzekać, był naprawdę smaczny. Domyślałam się, że raczej zbyt długo moje pieszczoty mogą nie potrwać, ale to może lepiej. W końcu seks nie kończy się na „pierwszym” lukrowaniu. Pochłonęłam go po sam koniec trzonu, pozwalając by zanurzył się w moich ustach niemal aż po same gardło, raz po raz, muskając językiem delikatnie jego powierzchnię. Nie trwało to zbyt długo, gdy poczułam jak drga, by w końcu wyrzucić na moje podniebienie sporą dawkę nasienia. Uchwyciłam mocniej jego kutasa, zlizując do czysta jego soki. Próbował jeszcze złapać spokojny oddech, ale ja nie mogłam czekać:

– Wiesz, że teraz będziesz musiał mi się odwdzięczyć?

– Yyy obawiam się, że chyba nie mam takiego doświadczenia jak ty – lekko zażenowany odpowiedział, z nadal sterczącym fiutem.

– Dasz radę. – Podciągnęłam do góry spódnicę, zsuwając rajstopy i majtki, których w końcu pozbyłam się całkowicie.

Byłam strasznie podniecona, jednym ruchem zwaliłam z biurka otwarte książki, zeszyt i długopisy, które wylądowały częściowo w śmietniku, stojącym obok niego. Wyraz jego twarzy był bezcenny. Spódnicę podciągnęłam na biodra i nagimi pośladkami usiadłam na biurku, rozchylając uda.

– Kucnij – powiedziałam, pocierając dłońmi o moją wilgotną muszelkę.

Kucnął i bardzo powili zbliżył usta do mojej cipki, najpierw delikatnie ją całując, nie wiedząc chyba co tak do końca powinien zrobić.

– Liż, tu – wskazałam palcami, lekko pocierając okolice łechtaczki i ją samą.

Szybko doszedł do wprawy, a może to namiętność i podniecenie wzięły górę. Lizał coraz bardziej zachłannie. Dłonie zanurzyłam w jego włosach, delikatnie chwytając za nie i jeszcze mocniej przyciskając do mojej kobiecości. Czułam, że niemal ocieram się o orgazm.

– Przestań – poprosiłam

– Coś nie tak? – spytał prawie przerażony

– Nie, jesteś cholernie pojętny…

Zeszłam z biurka i oparłam się o nie rękoma, wypinając pośladki mocno w jego kierunku.

– Wejdź we mnie – nakazałam, nakierowując się na jego sterczącego fiuta. Mi samej nie brakowało zbyt wiele. – Mocniej, rżnij mnie – chłopak zaczął sam głośniej wzdychać, co było dla mnie znakiem, że zapewne nie długo kolejny raz mnie oblukruje. Zaczęłam pieścić palcami łechtaczkę, która i tak była mocno nabrzmiała. Kilka ruchów i odpłynęłam, próbując zachować się jak najciszej. Bo przecież nie chciałam zwrócić uwagi sąsiadów. Tuż po mnie Mateusz eksplodował na moje pośladki.

– Jak na pierwszy raz było świetnie. – powiedziałam, do mojego ucznia, zdając sobie sprawę, że może poczuć się zakłopotany….Tylko pamiętaj jeśli chcesz bym udzieliła ci kolejnych korepetycji, wszystko musi pozostać między nami.

– Jeśli będą tak ciekawe…. – uśmiechnął się, choć widać było onieśmielenie.

Zasady naszej znajomości musiały pozostać jednak jasne, chciałam by Mateusz wiedział, że ma traktować ją jako jedynie niezobowiązującą przyjemność:

– Pamiętaj jestem tylko twoją korepetytorką, a jaki przedmiot akurat wykładam, to już mniej istotne…

Jak Ci się podobało?

Kliknij na gwiazdki żeby ocenić!

Ocena 3.7 / 5. Liczba głosów: 3

Jeszcze nikt nie ocenił

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *