Posłuszny Kundel
Roksana wracała do domu wczesnym wieczorem, niosąc ze sobą torbę pełną codziennych zakupów. Była niewysoką szatynką o szczupłej figurze. Miała niecałe trzydzieści lat. Mimo dość delikatnego ciała, w jej ruchach widoczne było zdecydowanie. Piechotą poszła do osiedlowego marketu, by kupić wszystko to, co było jej potrzebne do przyrządzenia dzisiejszej kolacji i jutrzejszych posiłków. W torbie znalazły się więc warzywa, mięso, sery, przyprawy oraz pieczywo.
Szła niespiesznym, lecz zdecydowanym krokiem. Miała przed sobą wolny wieczór, który zamierzała spożytkować na przyjemności. Dzisiejsze obowiązki zostały wypełnione, dlatego mogła mieć trochę czasu dla siebie. Przeszedł czas, by nieco się zabawić. W domu czekał na nią Marek – jej całkiem nowy pupil. Od nie dawna go tresowała… zresztą z wzajemnością. Marek wiedział, że w każdy piątek po pracy ma zamieniać się w posłusznego kundla, by dostać od swojej Pani zasłużoną nagrodę.
Roksana wiedziała, że tego dnia będzie musiała go nakarmić. Być może wył tam teraz, siedząc samotnie. Tęsknota za ukochaną panią być może rozdzierała jego serce. Być może. Prawdę mówiąc, miała nadzieję, że tak jest. W innym wypadku musiałaby go ukarać. Kundel nie może nie tęsknić za panią. Ma być wierny i czekać na nią pod drzwiami. Tak robią dobre psy. Kiedy wchodziła po schodach do swojego mieszkania, usłyszała drapanie w drzwi. To kundel, słysząc jej kroki na klatce, zaczął dawać sygnały swojego zniecierpliwienia. Czekał na swoją panią wiernie, tak jak go zostawiła. Nie miała już wątpliwości, że jest dobrym psem. Otworzyła drzwi i weszła do środka. Kundel rzucił się do jej nóg i zaczął dotykać ją rękoma.
– Fe! Weź łapy ze spódnicy pani! – krzyknęła.
– Kundel posłusznie zabrał ręce i usiadł, patrząc na nią głodnym wzrokiem.
– Co? Pewnie czekasz, aż ktoś napełni ci miskę?
– Poruszył się żywo, na znak zgody.
– Chodź ze mną.
Poszła do kuchni, a on ruszył za nią. Usadowił się w kącie i przyglądał się, jak jego pani rozpakowuje zakupy. Schowała wszystko do lodówki, chleb wrzuciła do pojemnika na pieczywo. Wyjęła z szafki patelnię i postawiła ją na kuchence. Odkręciła kurek i podpaliła gaz. Wyjęła z lodówki sześć jajek, cebulę, pomidory oraz olej. Wszystko przygotowała, jak to miała w zwyczaju. Szybko usmażyła swoją wyborną jajecznicę z pomidorami. Wyjęła z szafki talerz oraz miskę. Nałożyła potrawę i dołożyła do niej po dwie duże kromki chleba. Wyjęła dla siebie sztućce z szuflady. Miskę dla kundla postawiła na podłodze. Pogłaskała go po głowie. Szybko przysunął się do miski i zaczął jeść, pomagając sobie rękami. Ona sama usiadła na kuchennym krześle i również przystąpiła do spożywania posiłku.
Gdy kundel skończył jeść, podpełzł do swojej pani i zaczął lizać stopy swojej pani, wdzięczny za otrzymany posiłek.
– Przestań, głuptasie! Łaskoczesz mnie.
– Odsunęła jego głowę od swoich nóg, przeczesując szczecinę pokrywającą jego głowę.
– Poczekaj chwilę, a będziesz mógł podziękować swojej pani.
Zjadła posiłek w krótkim czasie, umyła swój talerz oraz miskę kundla. Ten siedział przez cały czas obok niej, towarzysząc swojej pani. Widząc to, otworzyła butelkę piwa i część jej zawartości wlała mu do miski.
– Masz, piesku. Napij się, a pani się przebierze.
Wyszła z kuchni, gdy tymczasem kundel zaczął łapczywie chłeptać zawartość swojej miski. Gdy znalazła się w sypialni, zasunęła zasłony i zajrzała do szafy. Wyjęła z niej parę elementów stroju i przez chwilę zastanawiała się, co na siebie włożyć. W końcu dokonała wyboru.
Przebrała się w swój ulubiony domowy strój. Czarny, lateksowy gorset ciasno opinał jej ciało, uwydatniając kształt biustu, czyniąc go jeszcze bardziej kuszącym, niż zwykle. Jej krągłości lubieżnie wystawały na światło dzienne, ukazując bardzo kuszący widok. Na nogi włożyła swoje ulubione pończochy z podwiązkami, również w czarnym kolorze. Spojrzała na skórzany pejcz, który leżał na jednej z półek szafy. Wyjęła go i położyła na szafce obok łóżka. W prawdzie kundel był dzisiaj bardzo grzeczny, ale nigdy nie wiadomo, co może mu strzelić do głowy. Lepiej mieć pod ręką narzędzie do przywracania posłuszeństwa.
Położyła się na łóżku i przez chwilę trwała bez ruchu, wpatrując się w sufit. Powoli przesunęła rękę na swoje łono i zaczęła je delikatnie dotykać. Palcami delikatnie rozchyliła swoje wargi sromowe i zaczęła po nich delikatnie krążyć opuszkami palców. Swobodnie pieściła dłonią swoją cipkę, zataczając kręgi coraz bardziej koncentrujące się wokół łechtaczki. W końcu przeszła do delikatnej zabawy ze swoim guziczkiem. Kiedy stwierdziła, że jest wystarczająco pobudzona, przestała. Jej cipka lśniła wilgocią w słabym świetle nocnej lampki.
– Do nogi! – krzyknęła, krzyknęła do swojego wiernego kundla.
Zaraz dało się słyszeć biegnącego na kolanach do pokoju „psa”. Robił to nieco niezdarnie, ale dopiero się uczył. Była mu w stanie to wybaczyć. Nie mogła go karać za to, że jest tak mało zwinnym zwierzęciem, nie była to w końcu jego wina.
Gdy znalazł się u jej nóg, zaczął od razu lizać jej stopy.
– Widzę, piesku, że kochasz swoją panią. To bardzo, bardzo dobrze – powiedziała i pogłaskała go po głowie. – Ale przestań, już, no przestań, bo znów mnie łaskoczesz.
Rozsunęła swoje nogi i pociągnęła go silnie za włosy do góry. Marek zajęczał z bólu, ale poddał się ruchowi i zaraz znalazł się z twarzą przyciśniętą do łona swojej pani.
– Liż, piesku, liż. Wiem przecież, że to lubisz!
Kundel posłusznie zaczął lizać cipkę swojej pani. Robił to łapczywie, dziko, tak jak przystało na zwierzę. Wydawało się, że nie jest w stanie się zmęczyć. Jego pani leżała na plecach, miała zamknięte oczy i rozwarte usta, z których dobywał się coraz głośniejszy jęk, przerywany jedynie chwilami koniecznymi na zaczerpnięcie oddechu.
– Tak, piesku, tak właśnie rób swojej pani! – krzyknęła, a zaraz po tym krzyknęła jeszcze głośniej, tym razem bez słów, wydając z siebie serię niekontrolowanych dźwięków, świadczących o nadchodzącym orgazmie. Jej ciało przeszyła potrójna fala skurczy, które wstrząsnęły nią do głębi. Wiła się przez chwilę, nie do końca wiedząc, co się z nią i wokół niej dzieje. Gdy doszła do siebie, mężczyzna klęczał u jej nóg, czekając na nagrodę.
– Chodź do mnie, piesku, chodź – powiedziała i położyła się na brzuchu, jednocześnie, wypinając się do tyłu.
Kundel usadowił się na łóżku tuż za nią, oprał swoje ręce na jej plecach i wszedł w nią swoim sterczącym kutasem. Posuwał ją wpierw powoli, delikatnie, zupełnie nie jak dzikie zwierzę, a raczej jak dżentelmen. Najwyraźniej się jej to nie spodobało, bo schwyciła ręką pozostawiony na stoliku obok łóżka nieduży, skórzany pejcz. Machnęła nim dwa razy, chłoszcząc kundla po grzbiecie. Zajęczał cicho.
– Szybciej, kundlu! Rżnij mnie mocniej! Od czego jesteś?!
Kundel posłusznie przyspieszył swoje ruchy, posuwając Roksanę coraz szybciej. Ta zaczęła głośno jęczeć pod wpływem wchodzącego w nią kutasa. Pies dziko pieprzył ją od tyłu, tak, jak pieprzy się suki. Spełniał swoją zwierzęcą rolę, rżnąć ją na łóżku, odzianą w czarne pończochy z podwiązkami oraz lateksowy gorset. Był w pełni posłuszny swojej pani, a teraz otrzymał nagrodę – mógł zrealizować swoje pożądanie. Gdy ona krzyknęła, oznajmiając całemu światu nadchodzący drugi orgazm, on również doszedł, eksplodując w jej wnętrzu. Opadł na łóżku i zwinął się w kłębek obok swojej pani. Leżeli tak przez chwilę, zmęczeni i spełnieni. Pot spływał po grzebiecie psa. Cipka jego pani spływała jej wydzielinami oraz śliną i nasieniem Marka.
Roksana odłożyła z powrotem na stolik nocny, swój skórzany pejcz. Pogłaskała ponownie mężczyznę po głowie, który przestał już być kundlem. Zaczęła powoli rozsznurowywać swój gorset. On odwrócił się i delikatnie ją pocałował.
Jutro ty będziesz moją suką, pamiętaj – powiedział.
Oboje się roześmiali.