
Pod osłoną nocy
Leżę naga, lekko okryta jedynie prześcieradłem, które wciąż pachnie intensywnie naszymi ciałami. Resztki Twojego nasienia i moich soków, nadal pokrywają moje uda. Leżę tak przez cały wieczór, jest chyba późna noc. Sen nie chce mnie zmorzyć do końca, przysypiam i się budzę.
Zamykam oczy by przywołać wspomnienie Ciebie, delektuje się chłodem który wpada przez uchylone okno, pieszcząc moją muszelką. W moim gorącym wnętrzu, odczuwam nadal Twoją obecność, która tak niedawno wypełniała mnie po brzegi.
Na moich nadgarstkach i w okolicach kostek stóp rysują się widoczne czerwone linie po wiązaniach, które uparcie tarły po gładkiej skórze. Czuje Cię nadal w wielu miejscach mojego ciała, nawet usta odczuwają zmęczenie, choć i tęsknotę za Twoją męskością, która wnikała po same gardło ostrymi suwami. Pościel również leży w pełnym nieładzie, a moje ubrania wraz z podartymi pończochami dekorują niedbale podłogę.
Uwielbiam Cię mój Panie, uwielbiam być Twoją upadłą Suką, do której tylko ty masz prawo dostępu. Za każdym razem, kiedy czekam na Ciebie obmyślam możliwy scenariusz naszego spotkania. A gdy już Cię pożegnam, żałuje że nie spełniliśmy wszystkich fantazji. Jest ich wiele, lecz jedna z nich odwiedza mnie często gdy przymknę powieki….
Jest noc i wcale się Ciebie nie spodziewam… Leże naga, nieświadoma w krainie snów. Zakradasz się cicho do mojej sypialni i zdzierasz ze mnie nakrycie. Chcę krzyczeć, lecz zanim zdążę choćby otworzyć usta, podbiegasz do mnie i zatykasz mi je dłońmi, by za chwilę mnie zakneblować. Próbuje się upewnić że to naprawdę ty, ale jedyne co widzę to tylko Twój cień, a w oczach błysk. Ukryłeś się…
Próbuje wyrwać się Tobie, rzucasz mnie na łóżko i przygniatasz swym ciałem. Polegam, jestem całkowicie dostępna, czuje twardą męskość, choć nadal przez Twoje szorstkie spodnie. Kilka chwil i zniewalasz mnie do końca. Wyginasz niemal brutalnie moje ręce do tyłu aby je skuć, czuje lekki ból w okolicach ramion. Walczę z pościelą, próbując odwrócić głowę w bok, brak mi tchu. A ty dalej realizujesz swój plan. Nie zwracasz na moją walkę żadnej uwagi, rozciągasz moje nogi szeroko. Przywiązujesz mocno, do jednej i drugiej strony łoża; tak że cała moja kobiecość stoi przed tobą otworem. Szykuje się na Twoją brutalność.
Przez kilka chwil jestem pewna, że będę Twoją zabawką, suką, naczyniem na Twoje nasienie, bez choćby krzty czułości dla mnie… Wymierzasz mi siarczyste klapsy jeden za drugim, nie zwracając uwagi, a może celowo uderzając częściowo w moją muszelkę. Za każdym razem gdy Twoja ręka odrywa się od moich pośladków i kobiecości, czuje piekące ciepło. Uświadamiam sobie, że zarazem odczuwam coraz silniejsze napięcie i przyjemność, która miesza się z lekkim bólem. Za moment chwytasz mnie za włosy i podciągasz moją głowę wysoko, by wysyczeć mi do ucha „masz być posłuszna dziwko”. Wulgarność słów ma się nijak do tego co za moment robisz. Całujesz mój kark i wyznaczasz ścieżkę swoim wilgotnym językiem, kierując się w dół pleców, aż po pośladki. Potem chwytasz je w dłonie, by niemal wbijając w nie paznokcie rozchylić je tak mocno, jak tylko można. Spluwasz pomiędzy nie by za chwilę począć krążyć w około mojego odbytu, w końcu zanurzasz w nim swój środkowy palec wiercąc niecierpliwie. Palcami drugiej dłoni dobywasz moją muszelkę, próbując dotrzeć do łechtaczki. Pocierasz palcami, zataczasz kręgi. Niewybredne pieszczoty staja się dla mnie coraz bardziej podniecające. Wsuwasz w mój odbyt następne palce i rozpychasz mnie od środka, w końcu przerywasz. Słyszę jak pośpiesznie pozbywasz się spodni i w reszcie zauważam twojego sterczącego kutasa, na ułamek sekundy. Rozgaszczasz się pomiędzy moimi udami, by wepchać się z całym impetem w moją ciasną jaskinię. Nie do końca byłam na to przygotowana, więc kilka pierwszych suwów wykonujesz z lekkim oporem, a ja odczuwam mały dyskomfort. Jednak uczucie szybko mija, sięgasz dłonią pod moje biodra, próbujesz dobyć mój groszek rozkoszy. Staram unieść się lekko do góry, by ułatwić ci dostęp. W sumie ledwo go dotykasz, lekko ocierasz. Czuje coraz silniejsze mrowienie w moich intymnych miejscach. Twój oddech również przyśpiesza, a dłonie tracą powoli kontrolę. Dotyk staje się nieregularny i bardziej intensywny. To nic, ja już odpływam.. Gdy czujesz jak moja ciasna jaskinia zaczyna rytmicznie tańczyć na Twojej męskości, wybuchasz i ty. Lukrując zarówno moje wnętrze, pośladki jak i uda.
Jestem zmęczona, bez sił, a ty dobrze o tym wiesz. Rozkuwasz moje dłonie… Chcę się uwolnić i „upewnić” że to ty, choć przecież wiem, że nikt inny nie pachnie, nie dotyka, nie pieprzy tak jak ty to robisz. Dobrze wiem, jak doskonale potrafisz wypełnić moje wnętrza. Jesteś moim Mistrzem. Nie dajesz mi jednak szans ani na szybkie uwolnienie, ani na nakarmienie oczu Twoim widokiem – znów znikasz. Wiem jednak że następnej nocy powrócisz kolejny raz. Granica między fantazją, a tym co realne zaciera się.

