Nieznajoma
Powrót z uczelni wiosennym wieczorem to całkiem przyjemne doświadczenie – pomyślała Magda, opuszczając dziedziniec otaczający uniwersytet. Było jeszcze dość jasno, ale dziewczyna spodziewała się, że zanim dojdzie na przystanek, zapadnie zmrok. Większe lub mniejsze grupy studentów snuły się w półcieniu, a nad wzniosłym gmachem placówki edukacyjnej Magda dostrzegła wschodzący skrawek księżyca.
Na przystanku, o dziwo, nie było dużego tłoku. Dziewczyna spojrzała na rozkład, potem na zegarek – miała jeszcze około piętnastu minut. Poczuła się nagle bardzo zmęczona, w końcu spędziła na uczelni cały długi dzień. Ławeczki, na nieszczęście, były zajęte i Magda musiała oprzeć się o ścianę budki chroniącej podróżnych. Marzyła o tym, jak znajdzie się u siebie na stancji, wskoczy pod orzeźwiający prysznic, a następnie do łóżka. Autobus nadjechał w chwili gdy zapadała w półsen, zresztą podobnie jak reszta czekających na jakiś środek lokomocji. Przetarła oczy – znalazła bilet – wsiadła…
Kilka znajomych ulic, budynki oświetlane złotawym blaskiem latarni, a później ciemność, kiedy pojazd wjechał w mniej uczęszczaną część miasta. I tyle właściwie Magda pamiętała z tej podróży, bo umoszczona wygodnie na jednym z wolnych siedzeń zasnęła tak słodko, jakby faktycznie była już w mieszkaniu.
Ludzie wysiadali, pusty już – prawie, bo zawierający jeszcze Magdę – autobus stanął na ostatnim przystanku. Ktoś wyjrzał z kabiny kierowcy i uśmiechnął się z lekką troską, ale i z widocznym zainteresowaniem patrząc na uśpioną dziewczynę.
*
Bardzo dziwne, myślała Magda, bardzo dziwne… Szła w nieznanym kierunku, jakby półprzytomna, czuła własne nogi robiące niezbyt równe kroki. Obejmowało ją czyjeś ramię, które widocznie służyło jako podręczna nawigacja. Czuła chłód nocnego powietrza na twarzy, słyszała z bardzo dalekiej oddali hałas jadących samochodów. Potem wchodzili na schody i było to dość ciekawe doświadczenie.
Otworzyły się drzwi. Powiało ciepłem. Drzwi się zamknęły.
– Tu są wieszaki – powiedział miły, wyraźnie kobiecy, głos. – Dasz radę sama się rozebrać? Zaraz pójdziemy do łazienki.
Pójdziemy? Znaczy… My pójdziemy? Coś głęboko w umyśle nakazało Magdzie odwrócić się i uciec, ale delikatna dłoń dotknęła jej skóry w okolicach dekoltu i zaczęła rozpinać guziki bluzki. Dziewczyna miała wrażenie, że jest całkowicie bezwolna, więc cicho jęknęła. Pamiętała tylko autobus i to, jak bardzo była senna, chyba zasnęła…
– Jesteś bardzo ładna, wiesz? – powiedział głos. Było to niby pytanie, ale zabrzmiało bardzo twierdząco. Magda przytaknęła, a potem zdała sobie sprawę, że teraz już na pewno nie śpi. Miała na oczach opaskę, dość ściśle owijającą jej głowę, częściowo skrytą pod włosami. Tymczasem dłoń… dłonie kontynuowały zdejmowanie z niej ubrania. Jedna jej ręka została wyjęta z rękawa, później druga, później jeszcze pod dziewczyną ugięły się nogi, bo dłonie skupiły się na cienkim materiale jej staniczka. Wyłączenie jednego ze zmysłów uczyniło pozostałe bardzo czułymi, bo wyraźnie słyszała chrapliwy oddech nieznajomej i szmer skóry ocierającej się o materiał, i swoje ciche westchnienia. Ciało też wydawało się bardziej wrażliwe: jedno dotknięcie i tysiąc maleńkich, rozgrzanych szpileczek, to tu, to tam… Zagryzła wargi i wypchnęła biodra do przodu, bo dłonie wyłaniające się z ciemności dotknęły jej brzucha, tuż nad zamkiem dżinsów. Zamek, o dziwo, bardzo szybko ustąpił, spodnie, o dziwo, choć bardzo dopasowane, podejrzanie szybko spłynęły w dół. Zostały majteczki, a właściwie iluzja majteczek, bo Magda lubiła fikuśną bieliznę i o ile pod cienkie bluzki musiała zakładać w miarę grzeczne biustonosze, tak dolnej części ukrywanej pod spodniami nic nie ograniczało.
– Jakby specjalnie dla mnie – powiedziała niskim głosem nieznajoma. – Dziękuję. Jak masz na imię?
– Magda – powiedziała Magda. I zdziwiła się, że robi cokolwiek zupełnie niezależnie od siebie. Jakby ktoś zamknął jej psychikę w szklanej butelce, resztę pozostawił tuż obok, na pastwę losu i delikatnego dotyku.
Majteczki też zjechały w dół, a potem dziewczyna usłyszała cichy szmer, jakby ktoś wciągał powietrze. Zupełnie bezwolnie i zupełnie naga dała się zaprowadzić w kierunku, prawdopodobnie, łazienki. Tak – wilgotne, wonne powietrze, od którego skóra pokryła się lepką i równie wonną parą.
I wtedy Magda usłyszała coś, co na chwilę przywróciło jej resztki świadomości:
– Zostałaś wybrana…
W jednej sekundzie przed dziewczyną stanęły setki obrazów i przypomniały się tysiące historii o sektach, zboczeńcach, religijnych fanatykach, gwałcicielach, mordercach… Zaczęła się szarpać, ale nie była w stanie krzyczeć. Być może wyjąkała co najwyżej „ratunku”. Ponieważ nieznajoma była dziwnie silna, Magda osiągnęła tylko tyle, że runęła do tyłu, prosto do wanny, wychlapując ogromną ilość wody i zapadając się w nią. Zaczęła pluć i krztusić się, wtedy też poczuła ciepły dotyk o uspokajającej mocy o wiele bardziej konkretny, niż poprzednio.
– Głuptasek – wyszeptał jej do ucha głos nieznajomej, podczas gdy sama nieznajoma była bardzo, bardzo blisko. – Spodobałaś mi się od pierwszego wejrzenia. Kilkakrotnie próbowałam zaprzyjaźnić się… bardziej… z jakąś kobietą, ale odzew był dokładnie nie taki, jakiego się spodziewałam. Nauczyłam się więc wykorzystywać okazje.
Magda słuchała – dłonie wolno błądziły po jej ciele, wzniecając znów tysiące szpileczek, ale złagodzonych wrażeniem dawanym przez ciepłą wodę. Delikatne, ale w pełni świadome swojego celu palce podążały dokładnie tam, gdzie mogły spowodować słodką reakcję. Skupiły się najpierw na szyi Magdy, lekko tylko wystającej nad powierzchnię wody.
– Później odsłonię ci oczy – powiedziała kobieta. – Na razie jednak powiem tylko, że twoje piersi wyglądają jak dwie wyspy pośród lazurowego oceanu. Jesteś kuszącą syreną, masz szansę być tylko moja. Dam ci wszystko… jestem w stanie ci to dać. Z odrobiną wzajemności. Magda. Magdy jeszcze nie znałam. Moje poprzednie próby okazały się nieudane, przygody na jedną noc, ale ty jesteś prawie świadoma i taka urocza. Posuń się nieco, jeśli możesz, hm?
Magda chlupnęła wodą i przesunęła się minimalnie, pomagając sobie nogami. Poczuła śliski, niesamowicie przyjemny dotyk pełznący wzdłuż prawego boku. Skręcił następnie odważnie w samo centrum jej ciała. Dłoń nieznajomej rozsunęła wilgotne nie tylko od wody płatki, z wprawą zajęła się przynoszeniem Magdzie rozkoszy. Świadomość dziewczyny w tej chwili przypominała wiele kolorowych kręgów niczym w kalejdoskopie, a dłoń pieszcząca jej płeć była jednym stabilnym punktem pośród tej całej feerii barw.
– Zostaniesz ze mną? – szeptała namiętnie nieznajoma. Magda otworzyła usta i bezgłośnie krzyczała, myśląc, że chyba się zastanowi, ale musi poczekać, aż wytrzeźwieje. Pijana? Nie… to musiało być upojenie czymś innym.