Opowiadania erotyczne

Nasza sypialnia cz.1

0
(0)

Jeszcze niedawno narzekałam, że kochamy się stanowczo za rzadko. W zasadzie marudziłam i gnębiłam go codziennie. Jednak to nie przynosiło żadnych skutków, a nawet miałam wrażenie, że czym bardziej go naciskam na seks, tym bardziej się przed nim broni. Czasami myślałam, że już dłużej tego nie wytrzymam, dzień, drugi, trzeci; a czasem dochodziło do tygodnia…. przymusowego celibatu.

Byłam rozgoryczona, nie rozumiał mnie, moich potrzeb. Myślał, że łatwo mi wytrwać w takim stanie, gdy czuje jak cała moja gorąca cipka pulsuje i mrowi, gdy na sam jego widok, otarcie się o niego, zapach ciała – wilgotnieje? Rozżalona, zaczęłam jednak coraz rzadziej się prosić, coraz mniej naciskać, czasami potajemnie masturbując się przy filmach porno z grupowym seksem.

„Kocham Cię” – o tym nie mogłam zapomnieć, przestać tego mu mówić. Bo kochałam szalenie. Przestałam jednak już tak się narzucać, zaciskając uda zasypiałam tyłem do niego. I co się stało? Wreszcie zauważyłam pewną zmianę, zaczęło zdarzać się, że to On inicjował seks, dobierając się chwilami bardzo porywczo za mój kwiatuszek rozkoszy.

Sex wiadomości

Jednak dziś wcale nie nastawiałam się na chwile uniesień, dwa dni wcześniej byłam jego, całkiem nie dawno jak dla niego. Dzieci już spały, a On oglądał film. Stanęłam obok łóżka, ściągając z siebie kolejno następne części ubrania, aż w końcu pozbyłam się stanika i z lekkością zsunęłam majtki. Spojrzał na mnie, na dłuższą chwilę… film był widać mało interesujący. Moja muszelka nadal była naga, nie pokryta nawet meszkiem. Odwróciłam się tyłem, schylając się do szuflady, doskonale wiedząc, że cały pączuszek będzie na jego linii wzroku. Drobne kuszenie, bez zbędnych oczekiwań.

Potem nie robiąc sobie zupełnie nic z jego spojrzenia poszłam wziąć prysznic, ubrana w koszulkę otworzyłam drzwi do łazienki, On kończył palić w kuchni. Zaczęłam myć zęby, kiedy zjawił się w drzwiach, zachodząc mnie od tyłu. Objął w tali, chwytając za koszulkę i podciągając ją do góry. Od razu powędrował do mojej spragnionej jego dłoni cipki, lekko pocierając o łechtaczkę, ale zaraz przerywając i wędrując dalej do ciasnej dziurki. Ona nie była jeszcze gotowa, ale P., uparcie wokół niej wiercił. Owszem, mimo wszystko podobało mi się; jednak chciałam się z nim choć chwilę podroczyć, a może chciałam by bardziej się postarał. „Uciekłam” do pokoju. Sięgnęłam ręką po balsam wylewając sporą ilość na dłoń, by posmarować piersi i brzuch, zataczając kręgi wokół sutek, unosząc piersi do góry i lekko ściskając. Chciał się do mnie dobrać, już, teraz…. lecz musiał poczekać. Dopiero gdy skończyłam, ułożyłam się pół leżąco na wysokiej poduszce, z lekko rozsuniętymi nogami. Piersi pochłaniały ostatki wilgoci, lekko lśniąc, gdy zaczął się do mnie zbliżać pokonując pościelowe „góry”.

– „Choć” – szepnęłam, na znak aprobaty i wskazałam na swoje piersi. Szybko się do nich przyssał, jak głodne dziecko, muskając językiem sutek, przygryzając co jakiś czas delikatnie zębami. Jego dotyk miło się rozchodził, pędził autostradą połączeń nerwowych i wraz z falą wzburzonej krwi docierał do mojego groszka rozkoszy. Aż tam czułam drganie jego języka, jakby zarazem pieścił mnie w obu miejscach na raz. Położyłam dłonie na jego głowie, lekko ją popychając w dół, zrozumiał. Wędrując coraz niżej, całował mój brzuch, wzgórek łonowy, by w końcu dotrzeć do rozkosznie rozchylonych warg. Całą szerokością języka zasmakował mojej cipki, od ujścia pochwy, aż po łechtaczkę. Postąpił tak samo jeszcze kilkakrotnie by wreszcie na dobre przyssać się do mojego groszka.

– „Włóż paluszka, proszę, włóż” – teraz już mruczałam, prosząc o porządną penetrację mojej jaskini. Spełnił i tym razem moją prośbę, a ja poczułam jak bardzo powoli wnika środkowym palcem w moja głębię, jak nurkuje i płynie od jednej ścianki do drugiej. W rytm jego języka zaczęłam zaciskać mięśnie pochwy na jego palcu, by za chwilę poczuć jak dołącza do niego następny paluszek. Zaczęło mi się robić tak dobrze, ciepło ogarniało kolejne partie mojego ciała oblewając je rumieńcem: policzki, dekolt….

Nie chciałam jeszcze dochodzić, więc wiercąc się pozbyłam się jego wyuzdanych palców z mojego wnętrza, uniósł głowę a ja szybkim ruchem wypełzłam by dać mu do zrozumienia że teraz moja kolej. Ułożył się w podobnej pozycji w jakiej ja byłam wcześniej, jego kutas dumnie sterczał, a na czubeczku żołędzia błyszczała kropla jego wilgoci. Dla mnie nic nie mogło się zmarnować, więc nachylając się i pochłonęłam z delikatnością jego główkę do ust, dotykając językiem przezroczystej, kleistej wydzieliny. Musnęłam raz i drugi, bardzo delikatnie, po czym stanowczo starłam najmniejszy jej ślad. Zsuwając się coraz niżej po jego męskości, zwiedziłam jego wieniec zataczając wokół niego koło i przystając na wędzidełku poświęcając mu więcej uwagi. Wreszcie zjechałam jak najniżej po jego kutasie, zaciskając na nim mokre wargi. W drodze powrotnej gładząc jego powierzchnię zachłannością mojego języka. Czułam jak ciśnienie w nim rośnie, ale mój Pan walcząc z nim trzymał je na wodzy.

Przez ten czas moja cipka zgłodniała i była chyba zazdrosna o darowane pieszczoty jego fiutowi, dlatego czym prędzej przerwałam je i nieposłusznie, bez pytania o zgodę odwróciłam się do niego moim szerokim, aczkolwiek zgrabnym tyłkiem na znak, że najwyższy czas ponownie zając się moją małą. Moja dorodna „pani” opadła na twarz P., wpychając sporą część cipki wprost w jego usta. Uwielbiałam tą pozycję, w której oboje nakręcaliśmy się w darowaniu sobie nawzajem rozkoszy. W niemal zwierzęcym tempie zaczęłam obciągać jego dumny posąg, czując że i on się śpieszy spijając ze mnie soki. Nie mogąc się powstrzymać zataczałam na jego twarzy kręgi, tak że czułam jak jego język silnie muska najczulsze miejsca mojego kwiatuszka. Choć wymagało to za pewne troszkę zachodu z jego strony, wsunął jakoś we mnie znów swojego paluszka. Tym razem nie byłam w stanie, ani nie chciałam już się powstrzymywać. Cała kobiecość zaczęła pulsować, a jego język nie przerywał ruchów. Powstrzymując za głośne wzdychania, próbowałam wyrównać swój oddech i dojść do siebie, by zaspokoić mojego Pana.

– „Od tyłu przy komodzie” – brzmiała komenda P.

Posłusznie wspięłam się na palcach, wypinając jak najmocniej do tyłu. Głowę pochyliłam ku przodowi, widząc między swoimi nogami jego silnie umięśnione uda zbliżające się do mnie. W końcu poczułam jak pomiędzy moją mokrą kotliną sunie zmierzając wprost do mojej jaskini, od razu wnikając do samego jej końca, do oporu. Na początku nie robiłam nic, pozwalając by wnikał we mnie, delektując się jego suwami. Ta pozycja (nie)stety silnie mnie zawsze rozbudzała, wiedziałam że za długo nie oprę się rozkoszy. Słysząc, że jego oddech stanowczo przyśpiesza położyłam palce na swojej łechtaczce pieszcząc ją coraz bardziej stanowczo i próbując nie wyprzedzić zbytnio eksplozji mojego P.. Kilka chwil i poczułam że jest już naprawdę blisko, więc kilka razy mocniej ucisnęłam swój groszek, tarmosząc przy okazji swoje wargi i poczułam jak dreszcz podniecenia przeszywa moją cipkę, uda, uginając mojego kolana. P., w tym momencie głośniej wzdychnął, a ja ostatkami sił, padając na kolana otworzyłam usta, próbując złapać choć odrobinę jego złotego deszczu.

Czule objęłam dłońmi jego rumaka i wsunęłam samą główkę do ust, delikatnie zlizując resztki jego nasienia. Pogłaskał mnie po głowie. Spojrzałam na niego oddanie, by na chwilę przytulić się do jego męskości. Teraz mogłam spokojnie zasnąć w jego objęciach, czując jego nagie, rozgrzane ciało i zapach seksu zamknięty szczelnie w naszej sypialni….

Jak Ci się podobało?

Kliknij na gwiazdki żeby ocenić!

Ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jeszcze nikt nie ocenił

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *