Listonosz Jakub
Annie zazdrościło wiele osób. Piękny dom, z jeszcze piękniejszym ogrodem, lekko oddalony od wsi. Samodzielność i stabilność finansowa. Zdrowe dzieci z którymi raczej nie ma większych problemów. No i wygląd…
Po Annie wcale nie było widać, że zbliża się do symbolicznej czterdziestki. Niestety sama Anna nie czuła się już tak dobrze. Od dwóch miesięcy była samotna i tak naprawdę tylko Ona o tym wiedziała, nie robiąc wielkiego rabanu pozwoliła odejść swojemu mężowi, który szybko znudził się wiejską sielanką z tą samą żoną i zatęsknił do miejskiego buszu. Choć pewnie nie tylko…
Czemu odszedł? Była chyba dobrą żona, a może za dobrą? Od jakiegoś czasu jej nie chciał, czuła to. Nie pożądał, marny seks raz na tydzień. A Ona pragnęła go codziennie… Jednak dopiero teraz czuła się tak spragniona, jak po przejściu ogromnej pustyni. W nowej okolicy, w której mieszkała od kilku miesięcy nie miała czasu zawiązać jeszcze żadnych bliższych kontaktów, a jej praca okazała się też wszystko utrudniać. Z jednej strony, kto nie marzy o dobrze płatnej pracy we własnym domu, z drugiej gapienie się w monitor i obsługa klientów praktycznie za pomocą komputera i poczty nie sprzyja zawieraniu przyjaźni.
W zasadzie to listonosz był najczęstszym gościem i zarazem facetem, którego miała okazje widywać niemal codziennie. Na pierwszy rzut oka niepozorny, nieśmiały; choć uprzejmy, a nawet czasem ładnie uśmiechnięty mężczyzna. Szczupły, ale nie chudy, dość wysoki szatyn. Nie zauważyła na jego dłoni nigdy obrączki – więc była duża szansa, że jest wolny… Gdy przyłapywała się na takich myślach, to czasami śmiała się z siebie w duchu i pukała w czoło, jednak coraz rzadziej i co rusz z większą ciekawością myślała o nim. Gdy przychodził do jej domu z pocztą, próbowała go zagadywać i wychodziło jej to coraz lepiej, ale do flirtu było daleko; dobrze że choć zaczął się częściej uśmiechać. Po jakichś dwóch tygodniach była już pewna, że chce go uwieść… Zaczęła więc wyczekiwać na niego, ubierając się coraz bardziej ponętnie. Najpierw duże dekolty – bawiło ją jak nieśmiało i ukradkiem jego wzrok uciekał w jej piersi.. Potem w ręcznik owinięty na nagim ciele – zapomniał na kilka chwil o listach z rumieńcem na twarzy. Jednak nie robił nic, nie próbował dotknąć, uwodzić… Nie wytrzymała. Wyciągnęła z dna szafy prześwitującą, niesamowicie seksowną czarną halkę, którą ubrała na nagie ciało. Zmoczyła głowę i roztrzepała mokre włosy wokół ramion, lekko ugniatając, tworząc niesforne, łamane loki. Czekała na niego…
W końcu usłyszała dzwonek do drzwi, wyjrzała ukradkiem za okno – to był On. Otworzyła mu drzwi na bosaka i uśmiechnęła się do niego…
– Chyba Pani dziś przeszkodziłem – zapytał speszony – mogę zaczekać chwilkę..
– Ależ nie, co masz dziś dla mnie? – zapytała, pierwszy raz bez per Pan…
– aaa, ymm kilka listów – podał wyraźnie speszony. Anna podpisywała jeszcze wolniej niż zwykle…
– wiesz…gdyby nie ty, w ogóle nikt by mnie tu nie odwiedzał, mam nadzieje że nie masz mi za złe że mówię ci na ty… W zasadzie wolałabym byś mówił mi „Anna”
– yyy nie wiem czy wypada, ale jeśli sobie tak sobie życzysz… Ja mam na imię Jakub.
– Miło mi Jakub… wiesz, tak naprawdę to najbardziej brakuje mi męskiego towarzysza…ale pewnie masz jeszcze dużo pracy – przerwała nagle sobie, wiedząc dobrze, że jej dom jest ostatnim jaki listonosz odwiedzał w jej miejscowości i że raczej jej wieś jest ostatnią należącą do obszaru pracy Jakuba
– Nie, nie mam już pracy…. nie przeszkadzasz mi, tylko… nie chciałbym sprawić Tobie kłopotów.
– Mi? Ależ skąd, mówiłam ci… jestem samotna i sama – mrugnęła do niego – iii zapraszam Cię na kawę, której nie możesz mi odmówić.
– Tak naprawdę muszę jeszcze wrócić na pocztę, ale poczta może poczekać kilka chwil…
– cudownie – uśmiechnęła się i prawie podskoczyła do góry, wraz z swoimi kształtnymi, dużymi piersiami. Chwyciła go za dłoń i prawie wciągnęła do holu, a potem do przedpokoju, który prowadził do niewielkiego salonu z drewnianą podłogą, wyłożoną skórami.
– Rozgość się – szepnęła i „zniknęła” za barkiem, za którym krył się spory aneks kuchenny. Kawę zrobiła w ekspresowym tempie. Wracając z nią, zasiadła tuż przy Jakubie, przysuwając nieco niski stoliczek do sofy.
– Dawno chciałam Cię zaprosić do mnie na kawę – powiedziała, gładząc mężczyznę po udzie.
– Wybacz nie chcę Cię urazić, ani zrazić… ale strasznie na mnie działasz – powiedział niespodziewanie, lekko się czerwieniąc.
– Urazić? Żartujesz? Już czułam się prawie urażona… twoim brakiem reakcji! – wypaliła
W Jakubie jakby coś pękło, oczywiście nie rzucił się nagle na Annę, ale w końcu wykazał się jakąkolwiek inicjatywą. Zbliżył do Anny usta, kładąc dłoń na jej dłoni i miękko ją pocałował. Kobieta nie mogła się powstrzymać i musnęła językiem wargi Jakuba, by za moment wedrzeć się w nie. Pocałunek zmienił się z namiętne szaleństwo, a ich ręce przestały niepewnie gładzić się wzajemnie. Anna zaczęła chaotycznie rozpinać spodnie mężczyzny, by wyciągnąć z nich pocztowy podkoszulek, który za chwilę wylądował na oparciu sofy. Okazało się, że Jakub ma pięknie zadbane ciało, choć nie był szczególnie mocno umięśniony. Napierała celowo na niego dość mocno, aby móc przechylić go do pozycji półleżącej, uklękła na łóżku, a potem usiadła na nim, napierając kroczem na jego męskość. Jej sutki przedzierające się przez cienki materiał halki, ocierały się o tors mężczyzny, jeszcze mocniej pobudzając kobietę.
Dłonie Jakuba powędrowały pewniej na pośladki Anny, gładząc je i pieszcząc coraz to bliżej jej mokrej cipki. W końcu poczuł jej wilgoć, która podnieciła go na tyle, że zaczął bardziej stanowczo pieścić jej okolice intymne, docierając do jej dziurki, oraz warg… Anna pragnęła takich doznań od dawna, pożądanie aż wzdrygało co i rusz jej ciałem… Chciała poczuć jego język na swojej kobiecości, poczuć jak ją penetruje; ale równie mocno, a może i mocniej chciała w końcu poczuć się wypełniona wewnątrz porządnym kutasem. Wyniosłość na spodniach dawała nadzieję, że rumak Jakuba będzie konkretnych rozmiarów. Nie mogąc się doczekać, zerwała się na równe nogi i pozbyła skąpych stringów. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć Jakub już klęczał między jej nogami, przysysając się do jej cipki, lizał ją zarazem tak czule i tak zachłannie. Ogarniające ją uczucie było cudowne, ale Ona pragnęła jego kutasa.
– Przeleć mnie, po prostu mnie przeleć – wyjęczała.
Oderwał się od jej kobiecości i zsunął spodnie. Oparła się o sofę, która była dość niska, dzięki czemu była mocno nachylona. Jakub wszedł w nią stanowczo, czego nie spodziewałaby się po nieśmiałym listonoszu. Jego męski interes jak oczekiwała wypełnił ją aż po sam koniec jej głębokości. Powoli się rozgrzewał, robiąc pewne suwy i przyspieszając coraz mocniej… Jego własne podniecenie wcale nie wybijało go z rytmu, bujał lekko biodrami, zataczając kręgi, ocierając się mocno o jej ścianki pochwy. Jak nigdy przedtem, czuła że podniecenie szybko winduje w górę, nie wybucha nagle, ale niewyobrażalnie wzmagając swoją siłę ogarnia całe jej ciało – ogarniając je dreszczem. Nie mogła się powstrzymać od krzyku, jej głowa spoczęła nisko na sofie, z włosami w jej dłoniach. Tylko jego silny uścisk pomagał zachować jej równowagę. Wtem poczuła jak jego palce mocniej, o wiele mocniej wbijają się w jej biodra i poczuła ciepły strumień spermy, łączący się z jej sokami, spływając po kobiecych udach.
Oboje opadli na włochate skóry obok sofy, wtulając się w siebie mocno.
– Było cudownie, obiecaj mi… że zagościsz jeszcze we mnie. Obiecasz?
– Obiecuje – odpowiedział, całując czule Annę.