Za karę, za nieposłuszeństwo!
Było jakoś nad ranem. Obudził się bo w mieszkaniu było trochę duszno. Dokuczał mu lekki ból głowy po wczorajszym balowaniu. Dokuczał też bolesny wzwód. Miał zamiar wyrwać jakąś panienkę, ale ta o której myślał nie przyszła. Pocieszył się w ramionach innej, ale nie wyszło, czymś go wkurzyła. Nie pamiętał czym.
Towarzystwo na imprezach organizowanych z kumplami bywało mocno mieszane, bo każdy zapraszał kogoś od siebie i tak dalej. Efekty często przerastały więc najśmielsze oczekiwania. Zazwyczaj o poranku w domu prze-walały się jeszcze jakieś podpite sylwetki, ale wczoraj udało się zakończyć dość przyzwoicie… chyba. Michał zobaczył właśnie, że na kanapie w salonie ktoś leży i z całą pewnością w mieszkaniu nie był sam.
Po podejściu bliżej okazało się, że to dziewczyna. Całkiem ładna, o świeżej buzi mimo rozczochranych włosów i przyjętej naprędce pozycji. Usta pogrążonej we śnie panny były lekko otwarte, a podwinięta krótka kiecka ukazywała zgrabne uda prawie po same pośladki. Michał poczuł napływające podniecenie, ale korzystając z raczej trzeźwego przebudzenia chciał obejrzeć resztę domu. Przecież wieczorem mieli wrócić rodzice, jeśli gdzieś coś wy-mknęło się spod kontroli, będzie miał sporo czasu na redukcję skali zniszczeń.
Wszedł po schodach na górę, nic, czysto i cicho. Otwarte były tylko drzwi od balkonu i do środka wlewało się świeże powietrze. Osiedle domków jednorodzinnych z uwagi na gęstą zabudowę było idealnym miejscem, by zaglądać ludziom w okna. Michał na balkonie miał idealny widok na okno sypialni swojej sąsiadki. Nie mógł wytrzymać, by chociaż raz dziennie nie skorzystać z tej możliwości. Tym razem udało się idealnie, bo stanął twarzą w twarz z tą uroczą istotą, tyle tylko, że byli rozdzieleni odległością między budynkami. Stali tak i takso-wali się wzrokiem.
Ona widziała młodego „byczka” w koszulce i bokserkach, w których zauważalnie tkwiło coś bardzo rozochoconego. On widział dojrzałą kobietę z boskim ciałem i pełnymi ustami, niemal nagą, naturalną i piękną. Zjawisko z sąsiedniego domu wyciągnęło przed siebie rękę, zataczając palcem wskazującym kółka w geście „chodź do mnie”. Michał jednak pokręcił głową, mając na uwadze dziewczynę śpiącą w salonie oraz jeszcze kilka nie-sprawdzonych pokoi. Kobieta zacisnęła wargi i zniknęła z okna, Michał plasnął się pięścią w udo. No co to ma być.
Poczuł się nagle mocno zniechęcony. Typowy stan po imprezie, zresztą zdarzał się nie tylko jemu. Sąsiadka, nawiasem mówiąc, prawdopodobnie również balowała. Pomyślał, że sprawdzi jeszcze drzwi wejściowe i położy się jeszcze spać – a nuż się uda i zostanie obudzony przez śpiącą królewnę z salonu. Kiedy indziej odczuwałby doskonale surrealizm tego pomysłu, ale w chwili obecnej popłuczyny po promilach mocno szumiały mu jeszcze w głowie.
Za drzwiami wejściowymi stała ona…Sąsiadka z naprzeciwka, jednak wyglądała jeszcze cudowniej niż poprzednio. Na swoje boskie ciało wciągnęła obcisłe czarne body z wycięciem ukazującym pełne piersi w całej ich krasie. Materiał ledwo okrywał sutki, duże półkule pyszniły się powyżej wycięcia. Michał oblizał wargi, wyjąkał coś jakby „Cześć” i zupełnie zaskoczony dostał od kobiety w twarz.
– Za bezczelność – powiedziała i bezceremonialnie wepchnęła się do środka. Michał trzymał się za lewy policzek. Był lekko otępiały, niemal się zatoczył pod siłą jej ciosu. Obejrzał więcej szczegółów stroju pięknej napastniczki, między innymi wysokie kozaki kończące się w połowie uda. – Podglądasz mnie codziennie i myślisz sobie, że ujdzie ci to płazem? Myślisz, że moja prywatność jest tak zupełnie za darmo? Bezpłatny striptiz i to we własnym domu? Nadszedł czas na uregulowanie rachunków. – powiedziała, bardzo pewna siebie.
Gadała jak nakręcona, przynajmniej takie wrażenie miał Michał, wciśnięty między futrynę a wieszak, który o tej porze roku podtrzymywał wyłącznie parasol. Potem podeszła do niego tak blisko, że poczuł jej pachnący winem, ciepły oddech. Zgięła swoją nogę w kolanie i rozsunęła w ten sposób jego nogi, mocno naciskając krocze. Miała sporą przewagę, kozaki ze skóry i to z imponująco wysoką szpilą. Mimo to Michał nie czuł się w nastroju i próbował przejąć kontrolę. Żadna jeszcze kobieta nie potraktowała go w ten sposób i chociaż wciąż od-czuwał pulsujący ból głowy, nie miał zamiaru czekać, aż ta piękna, ale widocznie nieznająca swojego miejsca baba go zgwałci. Wyrwał się i odepchnął kobietę na ścianę, po czym podbiegł do niej, chwycił mocno jej ręce i wpił się w wymalowane krwistą szminką usta. Próbowała go od siebie odciągnąć, ale nie miała najmniejszych szans. Badał językiem miękkie wnętrze z pewnością zdobywcy, wolną dłonią obmacywał jej pełne piersi. Kobieta wiła się i dyszała. Michał chciał pozbyć się przeszkody w postaci skórzanego materiału opinającego jej sylwetkę, do czego potrzebował jednak obu rąk. Gdy tylko zwolnił ucisk, stały się dwie rzeczy jednocześnie: piękna napastniczka uderzyła go czołem w nos, natomiast ktoś z tyłu wymierzył mu cios w tył głowy. Zastanawiając się, czym ów cios został zadany, Michał runął na podłogę.
Obudził się właściwie za chwilę – zimna woda pomogła mu się ocknąć i częściowo usunęła po imprezowe otępienie. Był nagi i nie wiedział, gdzie są jego ręce. Wiedział za to doskonale, że kobiety – jedna starsza, a druga młodsza, stoją przed nim z całą wyzywającą pewnością siebie i mają ewidentnie złe zamiary. Jego skurczony z zimna, wydobyty na światło dziennie członek drgnął i zaczął się budzić.
– Denerwuje mnie jego wzrok – powiedziała starsza.
– Zróbmy coś z tym – zgodziła się młodsza.
Oddaliła się i za chwilę wróciła z parą jego zużytych… gaci. Wiedział, że był nieporządny, rzucając je w sypialni, ale wiedział też, że już więcej tego nie zrobi. Ciemne bokserki zostały założone na jego głowę, zakrywając zupełnie oczy, pomimo zdecydowanego sprzeciwu – polegał on wprawdzie tylko na uchylaniu się, ale i tak nic nie dał. Osłona przytłumiła również słuch i częściowo węch. Czuł się jak w sarkofagu lub chociażby w słoiku, jednocześnie nagi i bezbronny, odbierający bodźce całą powierzchnią ciała.
Delikatne kobiece dłonie podniosły lekko materiał zakrywający jego organ powonienia i Michał natychmiast poczuł słodki, dość intensywny zapach rozgrzanej samicy. Do jego ust przytuliła się aksamitna, mokra miękkość i bardziej niż zrozumiał wyczuł smakiem, że któraś z pań właśnie usiadła mu cipką na twarzy. Kobieta wierciła się niecierpliwie, a jemu kręciło się w głowie z podniecenia przez woń, która wwiercała się w jego nozdrza, jak i zresztą przez cała tą dziwną sytuację. Zaczął głucho jęczeć, jakby brakło mu tchu…
– Wysuń język – usłyszał wyszeptane prosto w ucho – i ładnie wyliż muszelkę swojej pani.
Szarpnął się i dostał czymś twardym przez udo i penisa. Zabolało mocno, więc nie zastanawiał się dłużej i zaczął robić minetę siedzącej na nim osobniczce. Było to całkiem przyjemne doznanie, choć zdecydowanie wolałby mieć więcej powietrza. Dyskomfort sprawiał również uścisk o różnym natężeniu, który nagle pojawił się wokół jego sutków. Na jednym od swojej osiemnastki nosił kolczyk, co stanowiło teraz dodatkowy bodziec. Przyduszony i zalany sokami namiętności Michał czuł się naprawdę bardzo dziwnie, nie potrafił sprecyzować bowiem, czy sytuacja podoba mu się, czy też niezbyt. Jego fiutek za to wydawał się zadowolony, prężył się coraz bardziej i chłopak był pewien, że do czegoś do doprowadzi.
– Słabo się starasz – szepnęła chyba ta, która przygniatała go swoim gniazdkiem, bo głos miała zdyszany i chrapliwy. – Roksano, pomóż panu, myślę, że dodatkowa stymulacja nie zaszkodzi.
„Starsza używa sobie bez mojej zgody i to na mojej twarzy!.” – pomyślał Michał. – „To znaczy, że młodsza jest Roksaną i młodsza będzie…
O mało nie wystrzelił na myśl o tym, że około czterdziestoletnia babka pucuje swoją cipką jego twarz. Nagle jednak przeszył go ostry elektryczny impuls, jak mu się zdawało, od sutków po jakąś najgłębszą jaźń. Aż podskoczył i krzyknął, a właściwie jęknął głucho. Po czole spływały mu krople potu.
Starsza dama chwyciła go za włosy wraz z materiałem wciśniętych na głowę majtek.
– Ruszaj szybciej tym swoim pierdolonym językiem – szeptała wulgarnie – albo zaraz zobaczysz, jak czują się skazańcy na krześle elektrycznym. Ssij moją cipę, o tak. Zasysaj płatki, wypij wszystko.
– Zemsta za te wszystkie lody – zachichotała dziewczęcym głosikiem Roksana.
Michał nie dał się zwieść, to słodkie dziewczę było tak samo niebezpieczne, jak szalona sąsiadka z naprzeciwka. Coś zimnego ciągle krążyło wokół jego sutków i nie zamierzał się zastanawiać, co to może być. Krążył językiem wśród wilgotnych płatków, okrążał nim na-brzmiewającą łechtaczkę, spijał soki. Było ich bardzo dużo, ale z ulgą usłyszał, że groźna walkiria jęczy z rozkoszy i w rytmie swoich jęków klaszcze wilgotną kobiecością o jego skórę. Za chwilę wyprężyła się, napierając jeszcze mocniej i Michał został dosłownie zalany sokami. Drżąca w spazmach orgazmu kobieta nie panowała już nad sobą i przycisnęła go naprawdę bardzo mocno. Niemal omdlał, pozbawiony powietrza, świat skurczył się do rozmiarów zupełnie ładnej, ale strasznie natrętnej cipki. Potem wrócił do normy.
Chłopak dyszał, łapiąc tlen szeroko otwartymi ustami. Wiedział, że wygląda żałośnie, jest cały spocony i do tego się lepi. Starsza napastniczka leżała chyba koło niego, wnioskował to z cichnących jęków i równie namiętnego dyszenia. Miał nadzieję, że to już wszystko i teraz go zostawią, ale gdzie tam – jakieś ręce zdarły mu majtki z głowy. Zobaczył nad sobą rozra-dowaną buzię Roksany (Piękna jest, pomyślał), ale buzia szybko zniknęła, a zamiast niej po-jawiły się kształtne, piękne, cudowne, dziewczęce pośladki.
Zaczęły się zniżać. Nie, tylko nie to, mam już zupełnie zdrętwiały język – rozpaczliwie zakrzyknął w myślach, ale oczywiście nic to nie dało. Roksana jednak miała inne potrzeby, niż jej stale bezimienna poprzedniczka, bo tym razem nos i usta Michała zostały zatkane pulchną materią pośladków. Kolejny ostry impuls przeszył ciało chłopaka, więc bez protestów zaczął lizać kakaowe oczko Roksany.
I to nie było nieprzyjemne, ba, czuł się spełniony, dziewczyna nie była ciężka i pach-niała raczej słodko, nie wierciła się też tak bardzo. W tej chwili zrobiłby zresztą wszystko, by więcej nie czuć tego cholernego prądu na swojej klacie. Wkładał język tak głęboko, jak tylko mógł, wylizywał też wrażliwe okolice odbytu. Sąsiadka widocznie doszła już do siebie, bo nagle członek Michała stał się obiektem dość intensywnych pieszczot. Kobieta robiła mu do-brze ręką, ale zaczęła tak ostro, że chłopak nie zdołał się powstrzymać nawet przez chwilę. Trysnął obfitą fontanną spermy i wypuścił pełen radości okrzyk z ust, choć oczywiście nie-wiele z tego dało się usłyszeć.
– Jak śmiałeś się spuścić! – krzyknęła sąsiadka. Nogi Michała powędrowały do góry, a on z krainy rozkoszy przeniósł się nagle do piekła. Roksana śmiała się jak szalona i odbierała mu dopływ świeżego powietrza, a ostra, karząca dłoń drugiej kobiety chłostała jego wypięte pośladki. Czuł się w tej chwili tak upokorzony, jak nigdy.
– To za podglądanie mnie przez okno – dyszała pani – i za spuszczanie się bez pozwolenia… I za bezczelność… I za totalny brak pomyślunku, bo nie zamknąłeś durniu drzwi wejściowych… I za to, że nawet minety nie umiesz porządnie zrobić…
Michał krzyczał, jęczał i wił się, niemal czuł jak pośladki puchną mu jak dojrzałe wiśnie. Co nieco dostało się też swobodnie zwisającym jądrom i członkowi. Na koniec poczuł jeszcze naprawdę ostre smagnięcie, podejrzewał, że czymś innym niż dłonią, wrzasnął więc i zupełnie opadł z sił. Został uwolniony ze słodkiego ciężaru Roksany, po czym usłyszał tupot dwóch par nóg i zapadła cisza.
Dopiero za jakiś czas dotarło do niego, że wciąż leży w przedpokoju ze związanymi rękami i nogami, na twarzy ma zaschnięte kobiece soczki, a na podbrzuszu sporo śladów spermy. Nie wspominając już o bolącym okropnie i zapewne bardzo czerwonym tyłku. Ah i rzuconych gdzieś obok brudnych bokserkach.
Zaczął krzyczeć, ale zaraz przestał, bo to nie miało żadnego sensu. Przekręcił się tak, że w zasięgu wzroku znalazł się duży zegar. Była dziesiąta.
Nerwowo oszacował swoje szanse uwolnienia się z więzów i krępującej pozycji przed wieczornym powrotem rodziców… Już wiedział, że nie będzie to łatwe, ale powinien dać radę. Raczej powinien. Widok mieszkania nie zachwycał, a jego tym bardziej. Przynajmniej nie zachwycił by jego rodziców Za karę, za nieposłuszeństwo!