Zabawy z ogrodnikiem
Dzień upływał jej powoli. Nie miała zbyt wielu spraw do załatwienia, toteż większość czasu mogła spędzić w domu. Rano zrobiła wszystkie potrzebne zakupy w pobliskim sklepie, zaopatrując się w jedzenie na najbliższe dwa dni. Teraz siedziała sama na kanapie w przestronnym salonie swojego domu i zastanawiała się, co począć z resztą dnia, który tak dobrze się zapowiadał, a na który nie miała zupełnie żadnych planów.
Myślała nad wyborem książki, którą mogłaby zacząć czytać. Najlepiej coś o miłości. Ale takiej prawdziwej, z pełnym oddaniem ducha i ciała, do utraty tchu. Takiej, jakiej nigdy nie doświadczyła, mimo wielu lat małżeństwa, które ze statystycznego punktu widzenia należałoby zaliczyć do raczej udanych.
Właśnie wyciągała szyję, próbując wypatrzeć właściwy tytuł pośród książek ustawionych na regale w rogu salonu, gdy rozległ się dźwięk dzwonka. Westchnęła i ruszyła do drzwi, by sprawdzić kto przyszedł. Przemierzyła długi przedpokój, na którego ścianach wisiały zdjęcia z wakacji, na których pozowała uśmiechnięta wspólnie z mężem. Zwiedzili razem spory kawałek świata i wyglądali na szczęśliwych – przynajmniej na fotografiach. Teraz jednak Anna spędzała samotnie większość czasu. Nie mieli dzieci, a jej mąż wiele czasu spędzał na delegacjach. Ona tymczasem siedziała w sama w wielkim domu i czytała poezję. Wychodziła czasem do kawiarni, by spotkać się z przyjaciółkami, ale te – zajęte pracą i wychowywaniem dzieci – miały coraz mniej czasu na towarzyskie spotkania. Wysokie zarobki męża pozwalały jej na wygodne życie bez konieczności pracy.
Podeszła do drzwi i wyjrzała przez wizjer. Na zewnątrz stał młody mężczyzna. Przypomniała sobie, że dzisiaj miał przyjść nowy ogrodnik. Otworzyła więc drzwi.
– Dzień dobry. Nazywam się Darek. Umówiłem się z pani mężem na zajęcie się waszym ogrodem – przywitał się.
– Dzień dobry – odpowiedziała.
Był wysoki; smukły, ale dobrze zbudowany. Lekko rozczochrana blond czupryna nadawała mu zawadiackiego charakteru. Zdecydowanie przystojny. Mógł mieć dwadzieścia, może dwadzieścia pięć lat. Ubrany był w granatowe ogrodniczki i szarą koszulkę. Stereotypowy wygląd młodego ogrodnika, pomyślała Anna.
– Furtka była otwarta, więc wszedłem.
– Tak, domofon się zepsuł. Nie ma go kto naprawić, a ja nie znam nikogo, do kogo mogłabym się zwrócić. W sumie trochę się przez to boję.
– Znam się na tym. Zerknę później, czy da się coś z tym zrobić. W razie czego mam kolegę, który się jest specjalistą i jeśli ja nie dam rady, to on z pewnością sobie z tym poradzi.
– Naprawdę? Bardzo się ciesze… Dziękuję.
– Więc co mam dzisiaj zrobić? Pani mąż nie udzielił mi żadnych konkretnych wskazówek.
– Ja zajmuję się ogrodem. Mąż woli inne rozrywki.
– Rozumiem. W takim razie proszę mi pokazać, co i jak.
– Chodźmy – powiedziała z uśmiechem i ruszyła do ogrodu.
Gdy znaleźli się za domem, wskazała mu miejsce, w którym chciała urządzić kącik z rzadkimi odmianami japońskich kwiatów. Przeglądała ostatnio album o tamtejszym ogrodnictwie i bardzo spodobały się jej przedstawione w nim gatunki. Zamierzała zamówić nasiona w sklepie internetowym.
Kiedy udzieliła mu wszystkich instrukcji, wróciła do domu. Usiadła na kanapie i obserwowała przez przeszklone drzwi prowadzące na ogrodowy taras pracę swojego nowego ogrodnika. Darek nie wyglądał na najbardziej rozgarniętego mężczyznę, którego widziała w swoim życiu, ale pracował bardzo sprawnie. Był silny i zwinny, posługiwał się szpadlem równie łatwo, jak łyżką do zupy. Dzień był ciepły, lato się jeszcze nie zaczęło, ale późnowiosenna pogoda była w tym roku wyjątkowo piękna. Mężczyzna pracował intensywnie, toteż po niedługim czasie zdecydował się na zdjęcie swojej szarej koszulki. Jego umięśniony tors lśnił w pełnym słońcu. Obserwowała go, czując się bardzo dziwnie. Z jej ciałem działo się coś, czego nie odczuwała od długiego czasu. Puls przyspieszył, czuła kipiące w niej wewnętrzne ciepło. Całkowicie zafascynowana tym widokiem, nawet nie zauważyła, kiedy jej młody ogrodnik zdążył się uporać z zadaną robotą. Niczym zahipnotyzowana przyglądała się jego ruchom przez kilka godzin. Nie była pewna co się z nią działo przez ten czas. Nigdy dotąd nie zdarzały się jej takie chwile nieobecności.
Darek zabrał szpadel i swoją koszulkę i ruszył do małego schowka na narzędzia, ukrytego za krzakami, gdzie zostawił łopatę. Ubrał się i podszedł do drzwi. Nacisnął dzwonek i Anna otworzyła mu.
– Skończyłem na dzisiaj. Przyjrzę się, temu domofonowi, jeśli pani pozwoli.
– Oczywiście, proszę.
Zachęciła go gestem do wejścia do środka. Domofon był umiejscowiony w kuchni, skąd okna wychodziły na ulicę, także można było zobaczyć, kto stoi za furtką. Weszli razem do pomieszczenia i Darek rozpoczął oględziny urządzenia. Sprawdził kabel, rozkręcił obudowę i przyjrzał się wszystkiemu z uwagą.
– Tutaj wszystko wygląda w porządku – stwierdził.
Anna patrzyła na niego. Było w nim dużo energii, co bardzo się jej podobało. Jego szybkie, zdecydowane i zwinne ruchy świadczyły o wewnętrznej sile. Nagle dotarło do niej, że to dziwne uczucie, które towarzyszyło jej od kilku godzin, to z trudem wypychane z własnej świadomości podniecenie.
– Pójdę teraz zobaczyć na zewnątrz, czy wszystko jest… – nie zdążył dokończyć zdania, gdyż Anna podeszła do niego i szybkim ruchem ręki rozpięła mu rozporek.
Zanim zorientowała się, co właściwie robi, trzymała w swoim ręku jego kutasa. Zdążył już zesztywnieć i ukazać się w pełnej okazałości – był proporcjonalny do wysokiego wzrostu właściciela. Darek spojrzał ze zdziwieniem na Annę. Na jego twarzy szybko pojawiło się jednak zainteresowanie, kiedy zrozumiał, co tak naprawdę się dzieje. Przyjrzał się jej dokładnie. Mimo czterdziestu pięciu lat była nadal atrakcyjną kobietą. Na jej twarzy czas zdążył wyryć pierwsze zmarszczki, ale dodawały jej tylko charakteru. Starannie uczesane blond włosy były równie piękne i delikatne jak wtedy, gdy była w liceum. Elegancki, acz skromy strój delikatnie podkreślał jej figurę. Lekko zaokrąglone kształty czyniły ją bardzo kuszącą. Uśmiech na twarzy Darka jasno mówił, że to może być najlepsza praca w jego życiu.
Anna uklękła przed nim i wzięła jego dużego i sztywnego kutasa do ust. Zaczęła delikatnie drażnić go wargami, by powoli zwiększać tempo. W pewnym momencie połykała go z taką zajadłością, jakby zależało od tego jej życie. Darek obezwładniony przyjemnością, jedynie wydawał z siebie ciche pomruki. Czuła, że ma w ustach cudowną rzecz, królewskie berło wykonane ze szczerego złota. Wsadzała go tak głęboko, jak tylko potrafiła. Nigdy wcześniej nie robiła czegoś takiego. Ze swoim mężem rzadko zdarzało się jej uprawiać miłość francuską, a na pewno nie z taką zajadłością. Nagle przestała i spojrzała mu w oczy. Powoli podniosła się na nogi i pocałowała go. Gdy oderwała od niego swoje usta, powiedziała tylko:
– A teraz mnie pieprz.
Darek nie kazał jej długo czekać. Podniósł ją i usadził na kuchennym blacie. Rozłożył jej nogi, włożył rękę pod spódnicę i szarpnął za majtki. Delikatna koronka pękła z trzaskiem. Anna roześmiała się głośno.
– Ta bielizna kosztowała prawie trzysta złotych. Spraw, żebym nie żałowała tej straty – powiedziała, nadal chichocząc.
Darek zsunął z jej nóg pozostałości podartych majtek i zsunął własne spodnie. Wszedł w nią gwałtownie, z dzikością. Zdziwiła się tą siłą, w pierwszej chwili poczuła ból rozdzierający jej krocze. Napierał na nią szybkimi posunięciami, raz po raz wślizgiwał się w jej wnętrze. Po chwili ból stał się neutralny i zaczęła odczuwać przyjemność, która rosła z każdym jego ruchem. Objęła nogami jego pośladki, jakby chcąc wcisnąć go jeszcze mocniej do swojego wnętrza. Czuła jego fiuta całym ciałem, wchodził w nią pełnymi posunięciami, jej ciało było jak struna instrumentu, która poruszona w jednym miejscu, cała zaczyna wibrować.
Jej cipka była rozgrzana jak nigdy wcześniej. Dzikie ruchy młodego kochanka wyzwalały w Annie nieznane dotąd pokłady przyjemności. Czuła się jak lwica kopulująca z królem zwierząt. Nie potrafiła zapanować nad swoim głosem, z jej gardła wydostawał się przeciągły jęk. Darek swoim fiutem grał na niej jak skrzypcach. Wchodził w nią, prowokując wyższe lub niższe tony płynące z jej ust, w zależności o szybkości jego ruchów. Anna kompletnie nie wiedziała, co się z nią dzieje. Była ubezwłasnowolniona, jej ciało stało się czystym doznaniem przyjemności. Miała wrażenie, że znajduje się poza czasem i przestrzenią, niczym w narkotycznym transie przemierzała tajemnymi tunelami wszechświat rozkoszy.
Gdy nadszedł orgazm, który falami rozlał się po jej ciele, wstrząsając nią do głębi, krzyknęła tak, jak jeszcze nigdy nie krzyczała. Wbiła jednocześnie paznokcie w plecy Darka, pozostawiając na jego szarej koszulce drobne, krwawe plamki. Ścisnęła go mocno nogami i on również doszedł. Zmęczony i zdyszany opadł na kuchenny blat, obok niej. Przez chwilę spoczywali w pół stojącej, pół siedzącej pozycji, pozostając w milczeniu. Słychać było jedynie ich szybkie i głośne oddechy.
– Miałem się zająć domofonem – powiedział Darek.
Oboje wybuchli śmiechem. Darek wytarł dłonią białawy nektar wypływający z łona Anny. Wciągnął spodnie i zaczął poszedł na zewnątrz, sprawdzić co jest nie tak z urządzeniem.
Szybkie oględziny wykazały, że powodem awarii jest odlutowany kabel. Przy pomocy narzędzi znalezionych w garażu naprawił szybko usterkę. Anna przez cały czas obserwowała go z kuchennego okna. Wciąż czuła dreszcz, który wywołał w jej ciele. Nigdy wcześniej nie odważyła się na tego typu krok, nawet nie myślała o tym, by zdradzić swojego męża. Chociaż nie wiedziała, co on sam robił na licznych delegacjach, na które tak często wyjeżdżał. Być może prowadził znacznie ciekawsze życie niż ona.
Darek odniósł narzędzia do garażu i wrócił, by się pożegnać.
– Jutro o tej samej porze?
– Tak – odparła Anna – ogród jest naprawdę zaniedbany. Przed tobą dużo pracy.
– Darek był już pewien, że to najlepsza praca w jego życiu.