Opowiadania erotyczne

Skarcona

5
(2)

Od dawna podejrzewałem, że coś jest nie tak… W zasadzie byłem pewny ze Arleta kogoś ma. Skąd moja pewność? Najpierw dostrzegłem, że zaczęła jakoś mocniej o siebie dbać. Jeszcze bardziej się zdziwiłem, gdy zobaczyłem w jej szufladzie seksowną bieliznę, zamiast tych worków na ziemniaki,  które dla mnie przyodziewała.

Potem zaczęło mi się wydawać, że pilnuje swój telefon i faktycznie. W końcu doszło do tego, iż spała z nim pod poduszką. Gdy wchodziłem do pokoju, kiedy to intensywnie klikała niby to z koleżanką na gg, w mgnieniu oka okienka znikały….

Namówić ją na seks od dawna miałem problem, jeśli już do czegoś dochodziło miałem wrażenie, że  Arleta wzrokiem wbitym w sufit szuka na nim rys. Zacząłem się czuć jakbym posuwał kłodę drewna. Jej nadgodziny w pracy i pracujące soboty sprawiły, że do końca uwierzyłem w swoje podejrzenia. „Pierdolona suka, niech tylko zdobędę dowody…. „ – myślałem, byłem pewien, że wywalę ją za drzwi bez krzty litości. Jednak potem ja wierny mąż miałem wyrzuty, że myślę tak o kobiecie którą kocham. Miłość i nienawiść zaczęły się przeplatać. Byłem jej panem, a raczej chciałem nim być, panem i właścicielem, jedynym wielbicielem jej wdzięków. Przecież była moja…

I znów w piątkowy wieczór oświadczyła mi, że ma pracującą sobotę. Tym razem trzecią w miesiącu… Czułem jak złość wlewa się we mnie całym gorącem, wolałem nic nie mówić bo wiedziałem że wybuchnę. Zamiast tego zasnąłem zaplanowawszy akcję detektywistyczną na następny dzień. W sobotę pracę rozpoczynali o 9 rano do 14-stej. Wstałem przed nią, wypiłem kawę, by usiąść potem do komputera udając, że pochłania mnie bez reszty serwis motoryzacyjny. Jednak dokładnie widziałem jak okupuje namiętnie lustro, dostrzegłem opalizujące,  w drobną siateczkę rajstopy… a może to były pończochy? Nie wiedziałem co myśleć, może i do pracy jechała, ale raczej po to by pracować nie przy biurku, a na biurku wraz z szefem; albo innym biurowym fiutem.

 

Gdy tylko zamknęły się za nią drzwi, zerwałem się z krzesła i podbiegłem do okna. Widziałem jak rusza autem, chciałem ja wyśledzić, ale właściwie nie mogłem mieć żadnej pewności że jest w pracy. Pozwoliłem więc by odjechała, odczekałem jakieś 10 minut, po czym zadzwoniłem do niej z pretensjami że nie zostawiła mi ani grosza, a zamierzałem kupić kilka dupereli w obi. Oczywiście kartę bankomatową to jak zwykle nosi przy dupie i jak mam niby cokolwiek kupić? Śpieszyło się jej wybitnie, stwierdziła więc żebym podjechał do parku przy Tuwima to już na mnie poczeka, bo po co mam gonić aż pod jej biurowiec. Taka łaskawa… Rzecz jasna byłem na miejscu w błyskawicznym tempie. Gdy wsiadła do auta, odpaliłem papierosa  przeciągając mój odjazd. Widziałem jak wsiada do swojego garbusa i gada przez telefon. Pozwoliłem by odjechała kawałek. Ruszyłem… Faktycznie dojechałem za nią aż do firmy. Jednak parking był jakoś tak pusty. Za to dostrzegłem na nim wysokiego dość dobrze zbudowanego gościa.  Moja żona weszła pierwsza, za nią On. Stałem w bramie, zostawiając auto w pobliskim podwórzu. Czekałem jakieś pięć minut, aż zobaczyłem że oboje wychodzą z powrotem…. Postanowiłem ich śledzić, skierowali się w ulicę Wąską,  na której były domki jednorodzinne, a przy jej końcu tani motel,  z pokojami w podłużnym parterowym budynku. Nie mogłem uwierzyć w to co widziałem, choć przecież wszystko na to wskazywało. Nie zatrzymywałem ich.. Starałem się wypatrzeć do których drzwi w ciemnym korytarzu zmierzają. Wydawało mi się że wiem. Odczekałem, znów kilka minut i ruszyłem w stronę korytarza. Szereg drzwi po jednej i drugiej stronie, wiedziałem że były to któreś z lewej – trzecie lub czwarte. Nachyliłem się do dziurki od klucza po cichu, ukradkiem jak jakiś zboczeniec. Nie dostrzegłem nic, pokój był pusty. Podszedłem do następnych i co widzę? Moja żona, klęczy przy fiucie jakiegoś kutafona by z wielkim zapałem go ssać… Już chciałem wpaść, gdy zobaczyłem jak gość łapie ją za włosy i podnosi do góry. Patrzę i nie dowierzam, że moja zdzira uprawia takie gry. Wypina się tyłem, sięgając dłońmi aż do podłogi wygięta niczym kot. Patrzę przez małą dziurkę ale widzę doskonale tuż naprzeciw jej cipę, gołą, wygoloną i najwidoczniej wilgotną. Za moment widok lekko mi przysłania jej popychacz, urywkami widzę jak w nią wnika i zaczyna mocno posuwać…. Nie rozumiem siebie, nie wyważam drzwi, nie walę do nich, tylko patrzę jak moja żona pieprzy się z obcym facetem. Co więcej uświadamiam sobie że mam erekcję, a moje podniecenie rośnie… Zaczynam być jeszcze bardziej wkurwiony na siebie….

 

Wybiegłem z motelu, docierając w ekspresowym tempie do auta. Wsiadłem i odjechałem, ale nie wróciłem do domu, a do pobliskiego baru na naszym osiedlu. Zamówiłem piwo, potem następne i papieros i znów piwo, papieros. Nie śpieszyłem się, mając dobry widok na wjazd do naszego podwórza  – dobry punkt obserwacyjny. Przez ten czas, co się naczekałem piwo i tak w większości wyparowało z mojej głowy. Za to podniecenie nie chciało do końca mnie opuścić. W końcu się doczekałem, przyjechała. Zebrałem się więc i ja, wszedłem do domu tuż za nią. Sam nie wiedziałem co się stanie, ale na jej widok poczułem że mój kutas twardnieje w spodniach, tak mocno i szybko jak nigdy dotąd. Zawsze kochałem się z nią delikatnie, zawsze pieściłem, myślałem że tego oczekuje, że tak ją w końcu rozpalę na nowo. A tu nic…

 

Spojrzała na mnie i stanęła bez ruchu, patrzałem na nią mając na twarzy wypisane podejrzenie. „Wszystko wiem ty zdziro, jak mogłaś??” – rzuciłem do niej. „Co wiesz?” – spytała nie pewnie, mając nadzieje że się zapędzam. „Pokój numer cztery i ssanie fiuta coś ci mówi?” – ciągnąłem dalej… Chciała płakać, przepraszać, w końcu tłumaczyć się. Wcale nie miałam ochoty tego słuchać. „Chcesz przebaczenia, żałujesz?” – Spytałem  i nie czekając na odpowiedź, podobnie jak facet z motelu szarpnąłem ją za włosy sprowadzając ją do parteru. Po policzkach zaczęły spływać jej łzy. Rozpiąłem rozporek i wyciągnąłem mojego kutasa, po czym chwyciłem ją za podbródek, z lekka wbijając palce w policzki, przyciągając jej twarz do mojej męskości. Musiała otworzyć usta, wbiłem się w nie i bez pohamowania zacząłem wpychać się w jej gardło. Wreszcie zaczęła ssać z większym zaangażowaniem, ciepło jej ust ogarniało całą moją męskość i rozlewało się po niej rozkoszą. Nie potrzebowałem zbyt wiele, chlusnąłem wprost w jej gardło, zmuszając do łykania partiami mojego nasienia. Wcale jej tego nie ułatwiłem, czując rozkosz i dominację nad moją upodloną suką.

 

Dalej klęczała bojąc się na mnie spojrzeć, a ja postanowiłem dać jej nauczkę. Wyciągnąłem z spodni pasek, wtedy zerwała się na nogi. Przytrzymałem ją za ramię, po czym pchnąłem na łóżko, zadzierając do góry jej spódnicę i rozrywając jeden bok. Zdarłem wyuzdane majtki i zamierzyłem się po raz pierwszy uderzając w jej okrągłe, sterczące pośladki. Raz, drugi, trzeci… Kazałem rozchylić jej nogi i ku mojemu zdziwieniu zrobiła to. Następne razy trafiły częściowo na jej cipkę, która robiła się coraz bardziej czerwona, ale też mokra. Kolejne trafienia, zostawiły pręgi… Gdy dotknąłem ręką jej pośladki były rozpalone. Klęknąłem pomiędzy jej udami, wbijając się w jej wnętrze… Rozchylając jej pośladki, zacząłem ją rżnąć tak jak nigdy przedtem.

 

„Jesteś dziwką, zdzirą… Będziesz dawać mi codziennie kurwo” – syczałem jej do ucha, czując jak moje jądra rozbijają się o jej cipkę. Dłońmi zaczęła mocniej ściskać pościel, tarzając twarz w poduszce. W końcu poczułem jak mięśnie jej pochwy zaczynają rytmicznie tańczyć na moim członku. Wtedy doszło do mnie, że moja kara i jej upokorzenie, dały jej jeszcze większą rozkosz. Uczucie jej falującej cipki na moim kutasie spowodowało, iż poczułem nagły przypływ podniecenia, które eksplodowało w jej wnętrze.

 

Pozwoliłem sobie na wszystko, czego do tej pory sobie odmawiałem, jak i mi odmawiano…Padłem zmęczony, obok jej ciała. W tamtej chwili jeszcze nie wiedziałem, czy to będzie koniec; czy może początek czegoś nowego.

Jak Ci się podobało?

Kliknij na gwiazdki żeby ocenić!

Ocena 5 / 5. Liczba głosów: 2

Jeszcze nikt nie ocenił

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *