Opowiadania erotyczne

Odwiedziny sąsiada

4.3
(3)

Był wieczór. Wieczór jak każdy inny. Siedziałam sama w domu popijając sobie spokojnie winko i nie mając żadnego ciekawego planu na ten wieczór. Trochę to winko otworzyłam z powodu jakiegoś takiego poczucia nudy i niezadowolenia. Wieczór zapowiadał się więc słabo, śpiąco – nudząco. Aż do pewnego momentu, na szczęście.

 

W pewnej chwili ktoś zapukał do moich drzwi. W zasadzie bezmyślnie, nie spodziewając się zupełnie niczego poszłam otworzyć te drzwi, choć zapomniałam, co miałam wtedy na sobie… moja satynowa koszulka na ramiączka, w zasadzie ledwo zakrywała mi piersi, a jej długość… cóż, powiedzieć że była kusa to bardzo delikatne określenie.

Otworzyłam drzwi a za nimi stał mój sąsiad, lekko się chwiejąc opierał się o moją futrynę. Z korytarza powiało chłodnym wiatrem, na co natychmiast zareagowały moje sutki wyprężając się wyraźnie pod satynową koszulką. Sąsiad ewidentnie na nich skupił swój wzrok patrząc się na mnie bezczelnie, a ja oczywiście, nie miałam nic do okrycia. Zresztą…, po co?

Staliśmy tak przez krótką chwilę w milczeniu. Czekałam aż Marek się odezwie, bo przecież to on pukał do moich drzwi. Nic nie mówił, więc sama go zagadnęłam, czy coś się stało. Moje pytanie było dla niego jak grom z jasnego nieba, który wyrwał go z tępego zapatrzenia w moje piersi. Zanim cokolwiek powiedział zrobił krok na przód wprost do mojego domu. Był przy tym tak bardzo przekonujący, że nawet nie przyszło mi do głowy żeby zastawić mu drogę czy zablokować wejście.

Wchodząc do mojego salonu, gdzie stało już wino i kieliszek, zaczął się żalić, że Gośka (jego dziewczyna) go nie chce wpuścić do domu, bo jest lekko zawiany. W mig zauważył stojące na stoliku wino i w mig też po nie sięgnął. Usiadł na kanapie, a ja w zasadzie miałam jakieś takie wrażenie, że nie jestem u siebie, że nie ja tu decyduję, tylko zaczyna się wokół mnie dziać coś, nad czym zupełnie nie mam najmniejszej kontroli. Marek pokazał mi ręką żebym usiadła obok niego, co też zrobiłam.

Dolał mi wina do kieliszka, a sam pił prosto z butelki gapiąc się nadal na moje piersi, które nadal miały wystające sutki, ale teraz już nieco z innego powodu. Marek napił się porządnego łyka wina i po prostu, bez żadnego uprzedzenia złapał mnie za piersi. W pierwszej chwili nieco mnie zatkało, zaskoczyło mnie jego zachowanie i nie bardzo wiedziałam, co zrobić, ale on wykorzystał ten moment i bez słowa zaczął mnie pieścić w taki sposób, że kompletnie odleciałam. Straciłam głowę…

Jego ręce dotykały moich piersi, a ja praktycznie bezwiednie zaczęłam rozpinać mu spodnie i dobierać się do jego penisa. Zdjął ze mnie koszulkę i rzucił mnie na łóżko. Zaczął być dynamiczny, agresywny. Już nie pieścił moich piersi, nie dotykał ich, ale szarpał, całował, gryzł. Złapał mnie za ręce i odsunął je daleko za moją głowę. Jedną ręką przytrzymał moje dłonie, tak bym w żaden sposób nie mogła się bronić. Drugą ręką wyciągnął z rozpiętych przez mnie spodni penisa i zaczął przymierzać się do penetracji. Chciałam coś powiedzieć, otworzyłam usta, a on widząc to zatkał mi je ręką, którą wcześniej trzymał swój miecz tuż przy mojej pochwie. Tak obezwładniona czułam, jak coraz bardziej robi mi się gorąco. Czułam, jak robię się coraz bardziej wilgotna i pragnę by w końcu wszedł we mnie ostro, brutalnie, bezczelnie i bez delikatności. Nie mogłam jednak nic powiedzieć, bo dalej zatykał mi usta.

Zaczęłam, więc głośno jęczeć, chcąc dać mu do zrozumienia, że czekam już na niego w środku. Wszedł. Wbił się właściwie, wtargnął we mnie właśnie tak dynamicznie jak chciałam. Krzyknęłam głośniej trochę z bólu, a trochę z rozkoszy. Właściwie, to był to właśnie ból rozkoszy. Nie śmiałam się sprzeciwić, gdy pchał we mnie miarowo, a każde kolejne pchnięcie było silniejsze, bardziej agresywne. Twarz wykrzywił mu pewien grymas, który mówił, że weźmie dokładnie to, czego zapragnie. Nagle, wyszedł ze mnie i jednym zamaszystym ruchem odwrócił mnie na brzuch. Złapał za biodra, przyciągnął do siebie i nim zdążyłam się wypiąć, żeby pomóc mu w tym wejściu, on wbił się we mnie tak silnie, że mało mnie nie rozerwał. Znów poczułam rozdzierający ból rozkoszy a on zaczął wchodzić jeszcze silniej. Złapał mnie za włosy, pociągnął, aż musiałam odchylić głowę. Ja się nie liczyłam, tutaj chodziło tylko o jego własną rządzę. I to mnie najbardziej podniecało…

Pchał mnie mocno trzymając cały czas za włosy. Było mi bardzo nie wygodnie, ale to zniewolenie powodowało u mnie coraz większą rozkosz i zbliżało do ekstazy. Czułam, że on też zaraz skończy. Zaczął posuwać intensywniej, mocniej, szybciej, a jego oddech stawał się coraz głośniejszy i coraz bardziej gorący. I… nagle… wyszedł… opadł… bez żadnego słowa…poklepał po tyłku, jak klepie się dobrego psa po wykonaniu przez niego sztuczki czy aportowaniu. Podciągnął spodnie. Wstał. Leżałam rozgrzana, rozpalona, podniecona i bardzo zszokowana. Powiedział tylko, „dzięki Magda, ogarnij się trochę, ale cycki masz niezłe. Może teraz Gośka mnie wpuści do domu, trochę przecież wytrzeźwiałem. Wpadnę niedługo. Cześć.” Tak po prostu poszedł do drzwi i wyszedł. Leżąc nie ruchomo słyszałam tylko jego kroki na schodach do góry. To nie był nudny wieczór. Następny też nudny nie będzie.

Jak Ci się podobało?

Kliknij na gwiazdki żeby ocenić!

Ocena 4.3 / 5. Liczba głosów: 3

Jeszcze nikt nie ocenił

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *