Fucking Friend
Właściwie Edyta straciła już wszystkie nadzieje, powoli przestawała wierzyć w miłość, wierność i wszystkie te dyrdymały wpajane dziewczętom przez matki, które chyba zbyt dużo naczytały się harlequinów. Tak, do tej pory Edyta była ślepą romantyczką, ale doskonale wiedziała, że najwyższy czas skończyć z taką postawą. Żaden pies nie będzie gonił za suką, która nie ucieka….
Nie, wcale nie zamierzała stać się teraz niedostępna i trzymać mocno kolana przy sobie. O co to, to nie… Kochała seks, wręcz wielbiła i nie potrafiła sobie wyobrazić życia bez niego, po prostu zdawała sobie sprawę że najwyższy czas nauczyć się dystansu. Nie można wpadać w łapska fascynacji, od pierwszego włożenia… Przyrzekła sobie więc, że od teraz będzie czerpać rozkosz pełnymi garściami, bez głupich refleksji. Obiecała sobie, że bez zbędnych pruderii poszuka sobie ogiera, na widok którego jej kobiecość będzie za każdym razem oblewała fala wilgoci. Tylko seks, czysty seks…
Czaty odpadały w zupełności, szkoda było czasu na napaleńców z podstawionymi fotkami. Zarejestrowała się więc na dwóch dość wysokiej klasy portalach z seks ogłoszeniami. Zamierzała bardziej kusić słowem, niż ciałem – więc to opis własnych oczekiwań i założeń były najistotniejsze. A potem przeszła do poszukiwań. Jej przyszły ogier nie miał być rzecz jasna pozbawiony rozumu, bo mało prawdopodobne aby totalny tępak, potrafił wykazać się choćby w łóżku, czymś więcej niż ruchami posuwistymi.
„Z pewnością powinien mieć więcej niż 35 lat, być dojrzałym facetem, w średnim wieku… Maks 48 lat, nie niższy niż 180, no dobrze 178 centymetrów. Ogoleni na gładko, w markowych dresach odpadają bez dwóch zdań. Facet ma być facetem, ma mieć owłosienie gdzie trzeba, bez przesadnie rozbudowanych mięśni – aczkolwiek męsko zarysowane jak najbardziej i to coś w oczach, a…. i piękne jędrne pośladki.” – Skrupulatnie określała swój „ideał” w myślach. Jeszcze jeden szczegół był dla niej niesamowicie istotny, a mianowicie szczegół skrywany przez mężczyzn z reguły w spodniach. Każdy potencjalny popychacz musiał pokazać swoją męskość, wysyłając fotkę. Nie raz zdarzało się że czarujący kandydat był doskonały pod każdym względem, niestety całe podniecenie spadało na dno, gdy miało dojść do zbliżenia. Szkoda zachodu na wacki wielkości jej kciuka.
Poszukiwania okazały się nie być tak proste, bo choć rzecz jasna kandydatów było na pęczki, na jej ciało okryte pół mrokiem, siedzące na skraju wanny, lekko wilgotne i pozbawione prawie w zupełności okrycia ręcznikiem. Jej twarz skrywana za burzą czekoladowych włosów, tym bardziej budziła ciekawość, czy jest adekwatnie piękna do jej jędrnych pokrytych gęsią skórką piersi i znacząco zarysowanej tali. Dziesiątki chętnych samców wcale nie kryło się z tym, że nie przestudiowało jej opisu, dla większości było jasne, iż w układach opartych czysto na rżnięciu słowa nie miały żadnego znaczenia. „ I tym się różnimy” – mówiła sama do siebie. Bo przecież nawet w seksie potrzebna jest jakaś komunikacja, a Ona nie szukała jedynie ruchów posuwistych i zwykłego zwierzęcego popędu bez wzgląd na upodobania drugiej osoby.
Po odpisaniu na kilka ofert, obejrzeniu wielu profili – zdecydowała się napisać do kilku mężczyzn. Był wśród nich Kamil, 37 latek, rzecz jasna jak większość niespełniony seksualnie żonkiś, poszukujący seks przyjaciółki. Napisała również do niego. Nie był zachwycająco piękny, choć kształt jego pośladków, tors mieściły się w jej kryteriach wyboru. Zdecydowanie zaważył uśmiech, zawadiacki, jakby obiecujący zabawę pełną rozmaitych wrażeń. Z pewnością wydawał się nie być przeciętny.
Odpisał jej dopiero po dwóch dniach, zresztą gdy pisała do niego, nie był online. Miała więc cień nadziei, że nie żył przede wszystkim poszukiwaniem uciech seksualnych, więc może nie zmieni jej na inny model po jednym tournée. Nie to, żeby zmieniała zdanie co do własnych zasad, ale przecież pragnęła zdobyć kochanka, który nie tylko będzie rozumiał jej zasady, ale też który zdąży nauczyć się jej ciała, by wygrywać na nim rozkoszne dźwięki. Pragnęła omdlewać wręcz z rozkoszy i być pożądana.
Udało się jej tak jak podejrzewała wzbudzić spore zainteresowanie i ku jej radości, nie kierował rozmowy bez przerwy na omawianie ulubionych pozycji. Rozmawiali ze sobą jakieś trzy dni, kiedy to postanowili w końcu sprawdzić nawzajem swoje atuty na żywo. Pierwszy raz padło na łono natury, bez wyrzucania w razie czego pieniędzy w błoto na hotel, gdyby to jednak okazało się, że nie wzbudzą w sobie pożądania. Był schyłek lata, lecz pogoda nadal piękna. W sam raz na spacery, wybrali wieczorną porę. Edyta udając wyjście do znajomej, poszła za wieś… Dość spory kawałek za ostatnimi domami miał na nią czekać ON. Było tak jak się umówili, czuła ścisk w okolicach brzucha i lekko szybsze bicie serca. Miała nadzieję że facet będzie wyglądał tak jak na stronach serwisu, bo miała już serdecznie dość swoich długich dni postu. Skoro nie było nikogo konkretnego by dobrze się porżnąć, to nie warto było się brać za pierwszego lepszego z ptaszkiem między nogami. Czuła jak jej kobiecość coraz bardziej drży, delikatne mrowienie sprawiało że czuła się bez żadnego wstępu mocno podniecona. Z pewnością wystarczyło przybliżyć twarz do jej krocza, by wyczuć zapach spragnionej pieszczot cipki.
Starała ubrać się wygodnie na spotkanie, nie zbyt wyzywająco by nie budzić podejrzeń mieszkańców, ani przypadkowych osób; których rzecz jasna miała nadzieję nie spotkać. Ubrała więc czarne leginsy i tunikę z dość pokaźnym dekoltem; co nie było niczym dziwnym w jej przypadku, gdyż Edyta nigdy nie kryła swej kobiecości. Była ona dla niej czymś pięknym i naturalnym, stworzoną po to by być z niej dumną. Poza tym taki strój miał wiele atutów – sprawdzał się na łonie natury, głęboki dekolt umożliwiał wydobycie jej opalonych cycuszków bez większych kombinacji, leginsy natomiast można było swobodnie zsunąć wraz z majteczkami, których niestety, a może stety dziewczyna na sobie nie posiadała akurat.
W końcu dotarła do jego auta i szybko wsiadła. Dopiero wtedy spojrzała na swojego przyszłego kochanka. Lecz za nim zdążyła go ocenić, gdyż kazała mu szybko ruszyć. Uśmiechnął się lekko rozbawiony i spojrzał na nią, w tym samym czasie w którym zamierzała Ona ocenić jego wygląd realny. Był ubrany w dopasowaną czarną koszulkę, oraz dżinsy prostego kroju… raczej zapinane na guziki. Na nogach zdążyła dostrzec modne obuwie sportowe. Zarost hmm jednodniowy, chyba… Lekko dłuższe włosy u góry, tworzyły zawadiacką czarną czuprynę – która dodawała mu uroku.
– To jak mogę być? – zapytał, jakby odgadując jej badawcze spojrzenie
– Hmm, na razie jesteś na plus… pozostało mi jeszcze jedno badanie – skwitowała Edyta
– Domyślam się jakie, chcesz teraz badać czy na miejscu? – zapytał wyraźnie rozbawiony.
– Jakoś się powstrzymam – odpowiedziała, po czym kazała mu skręcić na skrzyżowaniu w prawo, ominęli nie wielką wieś, za którą było co i rusz sporo polnych dróg, to między łanami zbóż, to znów między wierzbami energetycznymi. Kazała mu skręcić w jedną z takich właśnie ścieżek. Dojechali do końca uprawy, za którą był mały lasek z dość szeroką i skręcającą ścieżką. Zaparkowali wśród zarośli.
– To może poznamy się w końce realnie? Mam na imię Marcin – powiedział, podając jej dłoń.
– Marcin? – no ładnie tak oszukiwać? A ja jestem Edyta, po prostu Edyta – odpowiedziała
– Miło mi Cię poznać Edytko – uśmiechnął się zbliżając usta do jej ust. Odwzajemniła pocałunek. Smakował jej doskonale i nie wiedziała, czy to efekt jej wygłodzenia, czy po prostu trafienia z wyborem w 10-kę. Nie ważne.
Nagle poczuła jego dłoń, która wędrowała po wnętrzu jej uda i z dość dużą siłą zaciskała się w końcu na jej łonie, przez leginsy. Poczuła przypływ mocnego podniecenia, w tym momencie wiedziała już, że spotkanie z pewnością zakończy się finalizacją ich znajomości. Rzecz jasna pragnęła ją finalizować choć raz na kilka dni, w różnych pozycjach i miejscach….
– Nie za szybko – spytał zaskakująco grzecznie Marcin.
Hmm wiesz, skoro mamy ustalone zasady, szkoda tracić czas – odpowiedziała lekko ściszonym głosem, przyciskając jego dłoń jeszcze mocniej do swojej kobiecości; na znak przyzwolenia.
Po chwili skrępowania niewielkimi gabarytami pojazdu, wyszli na zewnątrz. Wziął kobietę za dłoń i poprowadził na przód auta, opierając ją o maskę. Wsunął dłonie pod jej kolana i posadził na samochodzie, mogąc swobodnie zbliżyć się do jej kobiecości, dzięki jej rozchylonym udom. Gra zaczęła się od nowa, tym razem całując jej szyje upajał się jej zmysłowym zapachem o aromacie Gucci Flora, który pasował idealnie do pory roku i miejsca w którym się znajdowali.
Jej dłonie próbowały sięgać do jego pośladków, ale były zbyt drobne, za to swobodnie mogły zwiedzać jego męskie plecy, coraz wyżej zadzierając seksowną męską koszulkę. W końcu zdjął ją i mogła nacieszyć oczy wyjątkowo kuszącym torsem. Nie za mocno zarysowane mięśnie, muśnięte na lekko czekoladowo słońcem, na których wiły się czarne loczki. Wsunęła w nie palce, rozczesując i gładząc, by w końcu zanurzyć w nie twarz i całować.
Nie mogła dłużej czekać, zsunęła się z maski samochodu i klękła przed nim, szybko rozpiął rozporek, doskonale zdając sobie sprawę z pożądania które ją obezwładniało. Spojrzała na jego dumnie stojącego rumaka, ujęła go w dłoń, oblizała z taką czułością jakby to byłe jego usta… W końcu spojrzała na twarz swojego kochanka
– Teraz znasz już mnie i Pana Pytona, jesteśmy do Twojej dyspozycji – rozbawił ją nie co tym stwierdzeniem, ale nie zdołał rozproszyć uwagi.
– Wyglądasz bosko – odrzekła i z całym oddaniem zaczęła pieścić jego męskość.
To fakt Pan Pyton był dość konkretnych rozmiarów i długością i szerokością odpowiadał jej w dwustu procentach. Ledwo mieściła go w swoich ustach, nie mogąc się doczekać aż poczuje go w sobie. Marcin nie kazał jej zbyt długo na to czekać. Wstał i obrócił Edytę tyłem do siebie, nakazując oprzeć się rękoma o maskę. Zsunął szybkim ruchem leginsy, nie kryjąc zachwytu z braku bielizny. Wypięła mocno pośladki szykując się na duży ładunek który miał zanurzyć się w jej mokrej szparce. Na próżno… Bo zamiast niego poczuła jego wilgotny język, który z wielkim zaangażowaniem zaczął lizać jej pośladki, a także kakaowe oczko, co rusz muskając jej szparkę. Palcami prawej dłoni spenetrował na kilka chwil jej dziurkę, rozmasowując wilgoć po jej intymnych miejscach i drugim otworku. Potem prawie jak wygłodniały kundel zaczął chliptać językiem jej soki, sięgając raz do jej muszelki, to znów do groszka.
– Wejdź we mnie – po prosiła Edyta, brzmiało to prawie jak błagalna prośba
W zasadzie prosić wcale nie musiała, bo pożądanie jakie wypełniało jego męskość, było już nie mal, nie do zniesienia. Czuł się nabrzmiały do granic możliwość… Delikatnie i powoli zaczął w nią wchodzić, ale kobieta wcale nie oczekiwała tego. Szybkim ruchem w tył, nadziała się na jego kutasa, aż poczuła lekkie ukucie w głębi siebie. Kilka szybkich ruchów, zmieniły delikatny ból, w coraz większą rozkosz. Czuła jak jego jądra obijają się o przedsionek jej pochwy, tym bardziej ją pobudzając.
Nie chciała już dłużej czekać na rozkosz, ledwie dotknęła dłonią swoich warg, ledwie zdążyła dotrzeć palcami do swego groszka rozkoszy, lekko go pocierając; gdy poczuła jak ścianki jej pochwy zaciskają się na jego dumnym rumaku. Nachyliła się jeszcze bardziej do przodu, próbując nie krzyczeć zbyt głośno. Jej silna reakcja, nie pozostała bez odzewu. Kilka ruchów i wyskoczył z jej wnętrza oblewając ciepłym kremowym nasieniem jej pośladki. Dotarła rękoma do nich, ratując kilka spawających strużek „zanurzyła” w nich swoje palce i oblizała. Widział, że jego smak nie budzi w niej żadnego wstrętu, a raczej było to jak akt pełnego oddania i przypieczętowania ich układu… Oboje wiedzieli, że ich znajomość będzie usłana rozkoszą po brzegi……..