
Siostra mojego kolegi
Kiedy zapukał do drzwi otworzyła młodziutka dziewczyna o kruczoczarnych włosach i ciemnych oczach.
– Cześć, Robert jestem, byłem tu mówiony z twoim…bratem?
– Tak, wejdź, Jarek mówił mi, że przyjedziesz. Magda jestem. Niestety, mój braciszek spóźnił się jak zwykle na pociąg i będzie dopiero jutro rano, dzwonił do ciebie?
– A skąd, cholera…żebym wiedział to też bym jutro przyjechał, bo przecież dopiero po południu mamy wyjazd, ale mieliśmy troszkę pogadać i przygotować się „kondycyjnie” na tak długą podróż.
– Ależ nie ma problemu, uprzedził mnie, że będziesz. Powiedział, że mam o ciebie zadbać jak najlepiej.
Tu Magda zmierzyła go wzrokiem i miał wrażenie, że w jej spojrzeniu było coś zalotnego… Była sporo młodsza ode niego, na oko jakieś 10 lat.
– Wejdź, rozgość się, tu będziesz spał – wskazała mu pokoik Jarka – za chwilę zapraszam na kolację.
– Pięknie pachnie, co to będzie
– Zobaczysz…
Wyszła z pokoju a on spoglądając za nią zobaczył normalną dwudziestolatkę, w jeansach i bluzce. Nie była może ideałem jeśli chodzi o figurę, ale spodnie opinały się bardzo apetycznie na jej pupie a on zastanawiał się jak mogłaby wyglądać bez nich.
Na kolację była pizza przygotowana prze Magdę. Siedzieli, rozmawiali, ona wypytywała o jego znajomość z jej bratem; on pytał o jej sprawy i tak upływał wieczór. Co jakiś czas jednak wydawało mu się, że Magda spogląda na niego z dość specyficznym zainteresowaniem. On też nie przestawał spoglądać to na jej uroczą twarz, to na obfite piersi wypełniające dość ciasną bluzeczkę, to znów na jej stópki odziane w cienkie rajstopy ślicznie wynurzające się spod nogawek spodni… kiedy złapała jedno z takich spojrzeń postanowiła przejąć inicjatywę:
– Co tak zerkasz na moje stopy?
– Hmmm… – odetchnął mocno – są śliczne…
– Hmm, no nie wiem, dla mnie normalne. Lubisz kobiece stópki?
– Nawet nie wiesz jak bardzo
– Tylko stópki?
– Tak naprawdę to nogi i stopy kręcą mnie najbardziej, ale uwielbiam całe kobiece ciało…
Teraz już nie miał wątpliwości – uśmiech Magdy był wyjątkowo zalotny
– Są twoje
– Naprawdę? – nie dowierzał… podobała mu się, podobała mu się jej młodość, zalotność i czuł od niej sporą dozę namiętności i seksualności. Właściwie przez cały wieczór nie robił nic innego tylko wyobrażał sobie sceny erotyczne z Madzią.
Przyklęknął i ujął jedną stopę w dłoń, masował ją przez chwilę; a potem nachylił się by całować ją przez rajstope i rozkoszować się jej ciepłem… nie trwało to długo, gdyż w końcu przerwała jego zabawę i dość stanowczo powiedziała:
– Dość!
– Co się stało zapytał? – wystraszył się, że coś nie tak i cały obiecujący finał wieczoru diabli wzięli
– Jeśli chcesz to przeżyjesz coś nietypowego – powiedziała – ale musisz się zdać całkowicie na mnie i być posłuszny.
Brzmiało to tajemniczo, ale niezwykle zachęcająco, zgodził się więc bez wahania. Odepchnęła go nogą i rozkazała:
– Czekaj tutaj…
Po chwili pojawiła się z czarną szarfą…zawiązała mu oczy i kazała zdjąć podkoszulkę i się położyć, dywan był puszysty i miękki. Magda rozkazała mu wyciągnąć ręce do tyłu tak, aby pomiędzy nimi znalazła się noga stołu. Zrobił to z lekkim wahaniem… miał wątpliwości czy to nie jakiś dowcip.
– No ruszaj się! Krzyknęła – masz się mnie słuchać!
Robert wykonał polecenie, po chwili poczuł jak coś zimnego z kliknięciem zaciska się na jego nadgarstkach…tego się spodziewał – kajdanki. Leżał tak z rękoma wyciągniętymi za głowę i uwięzionymi przy pomocy kajdanek oraz nogi ciężkiego dębowego stołu.
Poczuł jak Magda rozpina mu rozporek i dosyć gwałtownie zdejmuje spodnie, skarpetki a potem majtki. Próbował powiedzieć cokolwiek, ale rozkazała żeby milczał. Leżał tak nagi i dość mocno podniecony. Słyszał jak krząta się po mieszkaniu i prawdopodobnie się przebiera. Po chwili usłyszał jak podchodzi. Zdjęła mu szarfę zasłaniającą oczy i oniemiał. Ta sama zwykła dziewczyna stała przed nim ubrana w gorset, pończochy z podwiązkami i buty, a właściwie sandałki na wysokim obcasie… Oprócz tego nie miała nic na sobie. Jej delikatnie zaokrąglone kształty w połączeniu z urodą wyglądały cudownie. Miał ochotę rzucić się na nią, złapać za te wspaniałe uda…rozerwać gorset i wpijać się ustami w przepiękne obfite piersi. Szarpnął się tylko, a ona pogroziła palcem i powiedziała:
– Nic z tego kochaniutki, ja tu rządzę.
Nachyliła się, aby włączyć muzykę, a jej pośladki odsłoniły śliczną młodziutką muszelkę. Myślał że zwariuje ze szczęścia…
Z głośników wydobył się dość ostry dźwięk saksofonu w jakimś jazzowej przygrywce. Magda stanęła i zaczęła wyginać ciało w rytm muzyki. Robiła to wspaniale. Podeszła do niego i stanęła tuż nad jego kroczem, okraczając go nogami z obu stron. Wykonywała swój taniec. Jednocześnie dotykając swojego ciała. Muzyka przyspieszyła, jakieś głosy podśpiewywały, a ona jakby w amoku tańczyła nad nim, raz po raz przysiadywała, ale tak aby nie dotknąć swoją śliczną cipką jego twardego przyrodzenia. Kiedy próbował wypiąć się w górę i choćby ją musnąć wstała, leciutko dotknęła butem jego jąder i powiedziała: „jeszcze raz i ci je rozdepczę” – mówiła dosyć poważnie i nie chciał ryzykować…Odtwarzacz miał włączoną funkcję „repeat” i te meksykańskie rytmy zdawały się nie kończyć.
Robert coraz bardziej pragnął kontaktu, a właściwie pragnął go jego twardy przyjaciel. Madzia teraz usiadła na jego torsie i nachyliła się ku niemu mówiąc:
– Rozwiąż mi gorset.
– Jak? – zapytał
– Zębami!
Ona nachylała się tak, aby umożliwić mu łapanie sznurówki, która z przodu wiązała gorset, po chwili tej przedziwnej szarpaniny gorset był rozwiązany…Zrzuciła go z siebie i nachyliła swoje piersi aby je całował. Dawała mu jedną, po drugiej przyciskała się do jego ust tak, że nie mógł złapać tchu. Całował jak oszalały, były cudowne, duże miękkie i gorące a nabrzmiałe sutki ssał prawie tak jak niemowlak ssie mleko matki. Magda zaczęła się przesuwać w dół jego ciała. Uniosła pupę, aby uniemożliwić mu kontakt z jej cipką, uwielbiała rozkoszować się pieszczotami i ten błagalny wzrok faceta, który pragnął dotyku penisa… Całowała jego tors, brzuch aż w końcu doszła do krocza, liżąc jego jądra…
– Weź go do ust! Błagam, usiądź na nim, ja już nie wytrzymam!!
– Błagaj sobie…wytrzymasz
Zaczęła lizać dolną stronę jego sterczącego penisa od jąder ku górze. Ale on potrzebował czegoś więcej, pragnął tego w swym ogromnym podnieceniu… Magda wiedziała o tym doskonale i to ją jeszcze bardziej podniecało. Nachyliła się teraz tak, że jej piersi zaczęły się obijać o czubek penisa. Ujmowała każdą z nich w dłoń i trącała sutkami czubeczek jego spragnionej męskości. Robert sapał i wił się ale nic nie mógł zrobić. Wstała i przeszła rozkrokiem nad nim tak, że stała w końcu nad jego głową. Widział, że też jest podniecona, jej nabrzmiałe i wilgotne z podniecenia wargi sromowe lśniły w blasku nastrojowego światła, kucnęła nad nim i rozkazała:
– Liż…staraj się! Zrób mi dobrze…
Chciał ująć jej biodra, przycisnąć do siebie ale nic z tego! Wysuwał swój język, lizał jej różyczkę, ssał, trącał łechtaczkę; a ona wiła się nad nim i raz po raz przyciskała tak mocno, że obawiał się o dostęp tlenu. W pewnym momencie wydawało się, że zaczyna szczytować. Wstała wtedy szybko i uklękła nad jego kroczem, ujęła penisa w dłoń i przysiadając wprowadziła do swojego ciepłego i wilgotnego wnętrza.
Zaczął poruszać biodrami, ale w podnieceniu wycedziła przez zęby:
– Nie ruszaj się!!! Ani drgnij!
Chciała mieć pełną kontrolę, tylko ona…a jego ciało i penis miały należeć do niej. Zaczęła ujeżdżać go namiętnie, zamknęła oczy, masowała jego brzuch i tors, to znów swoje piersi. Jej ruchy były intensywne, ale nie za szybkie, nadziewała się na jego pal do samego końca, chciała go poczuć jak najlepiej, wiła się na nim i wykonywała ruchy okrężne… Aż zaczęła coraz mocniej dyszeć, odgięła ciało do tyłu i przyspieszyła ruchy. Dało się słyszeć jak jej wilgoć ślizga się po penisie Roberta. Jeden z cudownych dźwięków dobrego seksu, złapała się za piersi i zaczęła krzyczeć z rozkoszy. Dla Roberta to było za wiele. Wytrysnął w jej wnętrze i zawył z rozkoszy. Magda jeszcze przeżywała orgazm, pojękiwała i wiła się na nim. W końcu opadła na niego dysząc po tak intensywnym wysiłku…
– Może mnie rozwiążesz? – zapytał Robert.
– Może, ale jeszcze nie teraz…
– Ej no, trochę mi już niewygodnie.
Madzię wyraźnie bawiła ta sytuacja. Poszła do łazienki. Kiedy wróciła leżał bezradny na podłodze z mięciutkim narządem, który jeszcze przed chwilą był taki twardy i dawał jej tyle radości. Rozpięła kajdanki, a on rozmasowywał nadgarstki.
– Nieźle.. – powiedział
– Podobało się?
– Całkiem całkiem, choć myślałem że nigdy mi nie dasz rozkoszy
– To właśnie uwielbiam, kiedy facet taki podniecony błaga o masaż fiutka…
Położyła się obok niego na brzuchu, a kajdanki leżały na podłodze. Chwycił je jedną ręką a całym ciałem położył się na niej. Jedna jej ręka już była uwięziona, szarpała się, ale była słabsza. Wyciągnął drugą jej rękę przed siebie i zapiął kajdanki za nogą od stołu.
– Nie bój się, nie zrobię Ci krzywdy, ale teraz ja chcę być „górą”
Nie lubiła tego, ale nie miała wyjścia, z drugiej strony chciała zobaczyć jak to będzie.
Poczuła uderzenie w pośladek. Nie za mocne, ale jednak.
– Wstawaj! Uklęknij!
Nie było to łatwe, ale uklęknęła.
– Ręce na podłogę!
To wymogło pozycję, która go strasznie podniecała. Magda klęczała, jej ręce były na podłodze a pupa wypięta czekała na jego inicjatywę. Uderzył ją w pośladek jeszcze raz, a potem w drugi.
– Jeszcze… – wyskomlała
Zdziwiony zrobił to kolejny raz, ale tym razem zbyt mocno bo Magda aż podskoczyła i krzyknęła
– Aj! Nie aż tak…
Patrzył jak jej wypięty srom w każdej chwili może należeć do niego. To, co wcześniej w nią wytrysnął wypływało teraz z jej ślicznej szparki i spływało po udzie. Teraz był już wystarczająco podniecony by zaspokoić swoje żądze.
Uderzył jeszcze raz jej pośladek i rozkazał:
– Szeroko nogi i wypnij się tu ładnie!
Wykonała rozkaz posłusznie, sama czując coraz większe podniecenie. Przyklęknął i złapał jej biodra. Potem ujął swojego sztywnego „żołnierza” i wtargnął zdecydowanie w jej wnętrze. Jego ruchy nie były delikatne. Wpychał się w nią agresywnie i mocno, tak że samej Magdzie zaczęło się to podobać
– Mocniej!
– Nie ma sprawy… – wyjęczał i uderzył w oba pośladki. Złapał je w dłonie, a sam wbijał się w nią raz po raz. Jego penis ślizgał się w wilgotnej cipce Magdy, a jego biodra obijały się o jej jędrne pośladki wydając wspaniałe klapanie. Magda jęcząc z rozkoszy powiedziała:
– Rżnij mnie, rżnij jak najmocniej…
Robił to, robił to z rozkoszą, uderzając co chwila jej pupę co wyraźnie sprawiało jej dodatkową radość. W końcu miał wrażenie, że gdyby mógł to przebiłby ją na wylot i wtedy z całej siły podnosząc się z kolan pchnął w nią wytryskując pozostałym w jego jądrach ładunkiem spermy. Magda zakwiliła i kurcząc się zadrżała, gdy niespodziewanie dla niej samej doznała drugi raz tego wieczoru tak silnej rozkoszy…

